Strona:PL Bronte - Villette.djvu/794

Ta strona została uwierzytelniona.

ce słówko. Niebawem siedziałam już obok niego, pokrzepiona na duchu, nie martwiąc się już więcej, ani nie rozpaczając: nie czułam się już opuszczona i zapomniana przez człowieka najbliższego, wyzbyta nadziei, zniechęcona do życia; przestałam pragnąć śmierci.
— Tak bardzo więc zasmucało panią, że traci pani swojego przyjaciela? — zapytał.
— Zabija mnie poczucie, że zapomniał o mnie — odparłam. — W ciągu szeregu dręczących tych dni nie słyszałam z ust jego ani jednego słowa, zgnębiła mnie też możliwość że odjedzie, nie pożegnawszy się ze mną.
— Czy mam pani powiedzieć to samo, co powiedziałem Modeście Beck — że nie zna mnie pani? Czy muszę dopiero wykazać pani kim jestem i jaki jest mój właściwy charakter? Będzie pani miała dowód mojej stałości, przekona się pani, że umiem być wiernym przyjacielem. Bez wyraźnego dowodu nie będzie ręka ta spoczywała w mojej, nie zaufa mojemu ramieniu, jako bezpiecznej oporze. Zgoda? Dowód jest gotów. Przyszedłem usprawiedliwić się.
— Cokolwiek pan powie, czegokolwiek zechce pan dowieść, o czymkolwiek zechce pan pouczyć mnie — wysłucham wszystkiego z ufnością.
— Jeśli tak jest w istocie, musi pani przede wszystkim wyjść ze mną, aby towarzyszyć mi dość daleko w głąb miasta.t Przyszedłem po panią właśnie.
Nie zadając żadnych pytań o co mu idzie, nie badając jaki plan ma na względzie, nie myśląc ani na chwilę o stawianiu jakichkolwiek sprzeciwów, zawiązałam ponownie wstążki mojego kapelusza i byłam gotowa do wyjścia.
Droga, jaką mnie poprowadził, wiodła przez bulwary: kilkakrotnie zmuszał mnie podczas niej do odpoczywania na ławkach, ustawionych w alei pod lipami. Nie pytał wcale czy jestem zmęczona, patrzył tylko na mnie i sam wyprowadzał wnioski.
— W ciągu wszystkich tych dręczących dni — powtórzył moje słowa łagodnym, miłym przedrzeźnianiem mojego głosu i cudzoziemskiego akcentu (tonem, który nie

406