był dla mnie nowy w jego ustach, ale którego żartobliwe brzmienie nigdy mnie nie raniło, i wówczas nawet, kiedy szło z nim w parze utrzymywanie, że jakkolwiek władam wcale poprawnie w piśmie ojczystym jego językiem, mówię i zawsze będę nim mówiła, wadliwie i niepewnie). — W ciągu wszystkich tych dręczących dni — rzekł — ani na jedną godzinę nie zapomniałem o pani. Wierne kobiety błądzą, uważając się za jedyne dochowujące wiary istoty na ziemi. I ja także aż do ostatnich dni nie śmiałem liczyć na niczyje prawdziwe, trwałe uczucie dla mojej osoby, a jednak... niech pani spojrzy na mnie.
Podniosłam rozradowane oczy: o, naprawdę rozradowane w tej chwili, nie byłyby bowiem w przeciwnym razie wyrazicielami moich uczuć.
— Otóż, widzi pani, — rzekł po paru sekundach wpatrywania się — nie podobna zaprzeczyć prawdzie tego, co w nich czytam: Wierność wypisała te litery; jej pióro jest z żelaza. Czy zapisywanie to było bolesne?
— Okrutnie bolesne — rzekłam szczerze. — Niech pan wycofa jej rękę; nie mogłabym znieść jej rylca w moim sercu.
— Elle est toute pâle — szepnął jak gdyby sam do siebie — cette figure — là me fait mal[1].
— O wiem, że nie jest przyjemnie patrzeć na mnie..!
Nie mogłam powstrzymać się od powiedzenia tych słów, które zerwały się z moich ust nieomal wbrew mojej woli: nie mogę przypomnieć sobie czasu, kiedy nie dawałby mi boleśnie znać o sobie dręczący niepokój o to jak wielki może być stopień moich braków zewnętrznych: w danym momencie zaciążył mi lęk o to wyjątkowo dokuczliwie.
Zdziwiła mnie bezmierna miękkość, jaką tchnęło w tej chwili całe jego zachowanie. Jego fiołkowe oczy zaszkliły się, lśniąc wilgotnym blaskiem spod długich hiszpańskich rzęs: zerwał się nagle: — Chodźmy! — rzekł.
- ↑ Jest bardzo blada... Ból mi sprawia ta twarz.