OTTIMA, Masz tutaj wino — przyniosłam je z domu — —
Są i kieliszki —- wino w dwóch gatunkach —- —
Białe ? Czerwone ?
SEBALD. Czym ja nie poderżnął
Gardła? A ty czem jesteś?
OTTIMA. Patrz, od tumu
Idzie Kapucyn Benet w swym habicie,
Boso — na jednem zawsze stoi miejscu,
U południowej bramy, przylepiony
Do szarych głazów; zawszeć zimnym, szarym
Wydawał mi się głazem, gdy się zrywał,
Aby mnie puścić — takim mi się zawsze,
Mówię, wydawał; lecz dziś ta posępna
Tak mnie przygniata postać, że te mury
Wydają mi się raczej jego cząstką —
Takim mnie dreszczem przejmuje... Sebaldzie,
Tego?
SEBALD. Nie! Białe!... Ślubowałem sobie,
Że nie napotka mnie na drodze hańby
Żaden Rok Nowy — i nie spotka!... Nalej!
Na zdrowie czarnych twych oczu!... Czy pomnisz
Ten nasz ostatni Nowy Rok — przeklęty?
OTTIMA. Sztychyś mi przyniósł obce. Siedzieliśmy
Nad owocami i winem. Myślałam,
Jakby go odwieść od kominka... Poszedł,
Strona:PL Browning - Pippa.djvu/30
Ta strona została przepisana.