był początek z Czcicieli Ognia: »Nad Perskiem Morzem księżyc w pełni świeci, spią mgłą owiane fale lazurowe...«[1].
W podróży więc swej po krainie piękna przeszedł Mickiewicz także drogi, które w niej zakreśliło i wytyczyło genialne pióro Moora. Na drogach zaś tych znalazł i zobaczył niejeden nieznany kwiat poezyi o czarownej barwie i cudownej woni, ale czy który z nich w ogóle miał moc, coby zapłodniła ducha twórcy »Grażyny«, warto mojem zdaniem zbadać.
Już w pierwszym tomie »Pamiętnika (str. 118 i nast.) wykazał A. Zipper, że wiersz uważany dotąd za oryginalny »The meeting of the waters« jest dosłownym przekładem pieśni o tym samym tytule z »Irish Melodies« Moora. Czas przekładu, który można oznaczyć w przybliżeniu na r. 1824 lub 1825, gdyż zawarty jest w Albumie Moszyńskiego, pochodzącem z epoki tworzenia sonetów, okazuje także, że Mickiewicz wówczas poznał »Irlandzkie Melodye« i przełożył ze zbioru tego może jeden z najpiękniejszych wierszy, odpowiadający treścią i nastrojem usposobieniu jego, stanowi duszy i pragnieniom serca, po otrzymaniu rozkazu opuszczenia Litwy i udania się do Rosyi.
Z mojej strony dodaję, jakkolwiek z zastrzeżeniem, że sonet pod tytułem »Dobranoc« jest może także reminiscencyą lub wolnem naśladowaniem jednej z pieśni z »Juvenile Poems« pod tytułem »Rondeau«, którą dla porównania kładę obok utworu Mickiewicza.
Dobranoc! Już dziś więcej nie będziem bawili,
Niech snu anioł modremi skrzydły się otoczy.
Dobranoc! Niech odpoczną po łzach twoje oczy.
Dobranoc! Niech się serce pokojem zasili.
Dobranoc!... Z każdej ze mną przemówionej chwili
Niech zostanie dźwięk jakiś cichy i uroczy,
Niechaj gra w twojem uchu, a gdy myśl zamroczy,
Niech się mój obraz sennym źrenicom przymili.
- ↑ Tamże, t. IV. str. 178.