Żył z temi — co jéj zadali te blizny,
A których dłoni sprawą — jéj mogiła —
Wtedy On w dworze ojców modrzewiowym
Jak gad, z Niemcami uczty wyprawował,
Na wielkiéj sali z niemi biesiadował,
Żył tak, że hańby — nie zmyje krwi morze!
Aż dnia pewnego pod dworcem zgrzybiałym
W piwnicy pękła stara, zapomniana
Herbu pieczęcią oznaczona ściana
Z win starym skarbem, niewiadomym, całym —
I wbiegło wnuczę, wyrodne, zhańbione,
Do staréj pana Miecznika piwnicy,
Tam stały beczki pleśnią ustrojone
Nito siwizny mchem — w grobów ciemnicy —
I win prastarach, wystałe żywoty,
Co błogosławił Pan Miecznik przed wieki,
W życie — lub trucizn piekielnych zgryzoty
Jakby grzmiał jeszcze — głos jego daleki....
Wiwat! wykrzyknął blady młodzian głośno —
I furę Niemców zaprosił na łowy,
Potém na ucztę pijaną i sprośną
W dworzec prastary w dwór swój modrzewiowy!
A spadły kruki — i gawiedź pijana
Co gardzi zdrajcą — a święte spotwarza —
I młody dziedzic nalał z roztruchana,[1]
I Niemieckiego pił zdrowie Cesarza!..
A jeden z Niemców hrabiowską koronę
Włożył na czoło o dziedzicznéj bliźnie,
Zhańbił orderem — i rzekł na obronę
Żyj ty Niemieckiéj, twéj nowéj ojczyźnie!..
A w wielkiéj, staréj, przystrojonéj sali
Czterdzieści czarnych konterfektów starych
Ojców wisiało, co za kraj padali,
Orłom proch kości powierzając szarych!..
Lecz kiedy Hrabia wypił z roztruchana,
Czterdzieści twarzy wraz na ścianie zbladło,
Jak grzmot — czterdzieści konterfektów spadło,
O ziem! a młodzian — poszedł przed sąd Pana....
Upadł otruty w mękach i boleści,
- ↑ Roztruchan — wielki, ozdobny kielich, w kształcie zwierzęcym, używany dawniej do wznoszenia toastów i jako ozdoba.