Ten Małachowski sztywny, człowiek marmurowy,
Nie ten wielkiego serca mąż, i wielkiéj głowy,
Ale jest tam ustronna i ciemna kaplica,
Gdzie przed ukrzyżowanym lampa wciąż przyświeca —
Tam niejednéj łza Polki, cicha wśród ofiary,
Spada, tam się niejeden żali żołnierz stary...
I kiedy się zaduma, wsparty na swéj kuli
A nad losem ojczyzny w bólu się rozczuli,
To patrzy po za siebie czy gdzie szpieg nie słucha,
Ty z krzyża nań poglądasz — stwórco ludzi ducha!..
Daléj Świętykrzyż, piękny, poważny i cichy,
I stare Bernardyny, a tam! karzeł pychy
Świętego Aleksandra, świętość zeszpecona,
Kędy Car chciał swojego sam uczcić patrona,
Arcydzieło Moskiewskiéj myśli, mistrza chwali,
Jak Izaak[1], wśród trupów stawian i szakali...
Z takim płodem się spotkasz na świątyni progu,
Ile razy Car kościół, chce wystawić — Bogu! —
Warszawa, w tych kościołach modli się w Niedziele,
Potém w ogrodach swoich dzieli dnia wesele,
I wylewa za miasto po Wilanów stary,
Lub na Bielan uroczych Majowe obszary,
Aż hucznie zabawiona, prostym rzeczy biegiem,
Powraca — na Powązki, pokoleń szeregiem —
Sunie tam pieszo, konno, czyli karet biegiem —
To epilog Warszawy — życia codziennego
Tam odszukasz z znajomych, przyjaciół, każdego,
O! wy smutne Powązki! ileż chwil minionych,
Spoczęło pod darniną tych mogił zielonych!
Ile tu serc żywotne zakończyło bicie,
A niejedno dla Polski, młode padło życie!..
Wśród krzyżów i posągów, w lesie kolumn tylu,
Wśród fal mogił, za tobą, goniłem motylu!..
Motylu! ty mnie wiódłeś, z grobu na grób świeży,
Tu starzec, tu dziewczyna, tu niemowlę leży,
Lecąc z kwiatka na kwiatek, siadłeś gdzie szukałem!
„Autorowi Maryi“ napis wyczytałem!...[2]
- ↑ Ś. Izaak, kościół Petersburgski.
- ↑ „Autorowi Maryi“ — autor pisze o grobie Antoniego Malczewskiego.