To jest wińcem!... a pióro którém podpisane
Układy, we krwi naszéj niedawno maczane!
Smutno! bo niema komu świecić nam sztandary!
Gdy tam cyfrą Chrystusa, tego świata książe,
Pieczętuje — rzecz, której Chrystus nierozwiąże!...
Ciężkie jest życie na téj świętéj ziemi,
Kędy tak dobrze w mogiłach popiołom!...
Kędy tak trudno wiać skrzydły orlemi,
Kędy tak smutno cierpienia aniołom!...
Tak rwie się dusza, do pieśni, do lotu,
Tak targa serce, w piersi, do wawrzynu,
I śledząc tkacza u gwiazd kołowrotu,
Składa swe dłonie do modlitwy czynu!...
Rozpacz oplata wężem skrzydło wiary,
Czasem od niebios tryśnie błyskawica,
Nad głową senną zaszumią sztandary
Za wolność ludów... i błyśnie orlica,
I wtedy duch się z wulkanów boleści
Zrywa, wybucha! leci do gwiazd proga,
Męką się modli — całą ludzkość mieści
W piersi młodzieńczéj — i nie przeklnie wroga!...
Hej druchy bracia! na pożary słońca!...
Śpicie jak w grobach? w groby tłukę czołem!
Gdy śpicie zimnym snem do światów końca,
Niech szpony pieśni pobudzą was kołem!
Sokoły pieśni! lećcie przed ich oczy!
Krzyknijcie jedno — to ostatnie słowo:
Polska!... dla któréj krwi się morze toczy,
A w niém niewola tonie trupią głową!...