Strona:PL Buława Ernest - Krople czary.djvu/080

Ta strona została uwierzytelniona.
76
V.

Potoczyłem smutném okiem
Po tych licach mojéj ziemi,
Łza na stróny padła z wzrokiem,
Com szpony szarpnął orlemi,
Precz! szatany, z drogi ducha!
Każda wieniec ma ruina,
Anioł wieków głosy słucha
W imię ojca — ducha — syna! —
Polsko, Polsko! héj orlico!
Ty uorlij lot natchniony,
Pójdę w drogę z powiernicą,
Z lutnią pójdę w swoje strony —
Ma rodzina, wielka — boża —
Od morza — do morza!..
Z mogił twoich, z piersi matki,
Ssać podania iskry święte,
Przeczuć duchem te zagadki
Co tam jeszcze śpią zaklęte....
Pójdę pierś rozdartą, krwawą,
Do snu złożyć, na twém łonie.
I źrenicą już bezłzawą
Po twych licach, po gwiazd tronie,
Toczyć milcząc, chłonąć wzrokiem,
Każdą chwilę z dni przeszłości!...
Za dziejowym słońc prorokiem,
W lot ku bramom dni światłości!
Twoja boleść mą boleścią,
Śmierć twa śmiercią — i mąk zdrojem,
Potwarz chwałą — męka częścią
Lecz twe życie — życiem mojem!...
Jak krzyż, dzisiaj znakiem chwały
Szubienice się już stały!..
Witaj Polsko! Polsko święta!
Córo Boża nad światami,
Już ku tobie twe orlęta
Sierocemi drżą skrzydłami!
Przed twe stopy w twym pochodzie