Strona:PL Buffalo Bill -02- Pojedynek na tomahawki czyli Topór wojenny wykopany.pdf/15

Ta strona została skorygowana.

wojennymi, przypominali raczej szatanów, niż ludzkie istoty. Wielu wojowników siedziało wokół ogniska ogryzając mięso z kości ubitych bawołów. Inni palili fajki i rozprawiali o wojnie i łowach. W swoim przebraniu Buffalo mógł ujść za prawdziwego Indianina, zresztą, Sjuksowie byi upojeni zwycięstwem i nie zwracali uwagi na samotnego wojownika, który przechadzał się po obozie. Uważali go widocznie za jednego ze swoich.
W pewnej chwili Król Granicy usłyszał następującą rozmowę:
— Czy biała dziewczyna jest dobrze strzeżona? — spytał stary wojownik jednego ze Sjuksów.
— Nie obawiaj się, Kulawy Wilku — odparł zapytany — moi ludzie pilnują jej dobrze, a znasz wszak czujność wojowników Białego Tygrysa...
Biały Tygrys!... — przemknęło Cody’emu przez myśl, jak błyskawica. Rzucił baczne spojrzenie na mówiącego — wojownik nie miał ucha, a na jego twarzy, której rysy nie przypominały zupełnie rysów Indianina, widoczna była wielka blizna. Nie ulegało wątpliwości, że był to renegat — biały na usługach Indian.
Buffalo postanowi dobrze zapamiętać tę twarz, aby rozpoznać zdrajcę, gdy nadarzy się okazja.
Tymczasem wojownicy rozprawiali w dalszym ciągu.
— Rada Wojenna zadecyduje, co zrobimy z białą dziewczyną — rzucił stary wojownik, którego nazywano Kulawym Wilkiem. — Może zostanie ona squaw jednego z wodzów...
— Biały Tygrys chętnie wprowadziłby tę dziewczynę do swego namiotu! — rzekł renegat.
— Blada twarz jest moim łupem! — zawołał z gniewem inny wojownik — Biały Tygrys nie ma do niej prawa!
Obaj chwycili za broń i doszłoby na pewno do walki, gdyby nie interwencja Kulawego Wilka, który zawołał:
— Wojownicy! Nie wadźcie się między sobą o białą dziewczynę! Topór wojenny został wykopany przeciw bladym twarzom i nie wolno nam kłócić się między sobą! Broń naszą winniśmy kierować tylko przeciw białym...
Buffalo Bill stał w odległości dziesięciu kroków od Białego Tygrysa z dłonią na rękojeści rewolweru. Miał on wielką chęć zaatakować zdrajcę, lecz powstrzymała go myśl o tym, że musi ratować białą dziewczynę.
Teraz należało odszukać uwięzioną Violetę. Nie było to zbyt trudne. Ze zburzonego domu ocalał jeden tylko pokój i w nim właśnie była więziona dziewczyna.
Cody zajrzał przez okno. Na środku pokoju siedziała na krześle młoda Amerykanka, a dokoła niej rozsiedli się pod ścianami wartownicy. Było ich dwunastu, sami godni zaufania wybrańcy Białego Tygrysa.

Jeden przeciw dwunastu.

Buffalo Bill zrozumiał, że nie należy tracić czasu. Wiedział on, że Komancze i jego biali przyjaciele otoczyli już obóz i czekają na sygnał.
Stanął on pod oknem i obserwował wnętrze pokoju. Wojownicy wypoczywali wprawdzie pod ścianami, lecz nie spuszczali oka z dziewczyny, gotowi w każdej chwili do uniemożliwienia jej wszelkiej próby ucieczki.
Buffalo Bill musiał więc działać z szybkością błyskawicy, aby zaskoczyć Sjuksów i nie pozwolić im na użycie broni. Zadanie naszego bohatera nie należało więc do najłatwiejszych, lecz nadludzka odwaga i sprawność bojowa Buffalo Billa były gwarancją pomyślnego przeprowadzenia planu.
Król Granicy oparł się mocno o parapet okna, dzierżąc w dłoni dwa nabite rewolwery. Rozejrzał się uważnie dokoła siebie, czy nikt nie widzi jego przygotowań. Na szczęście nie było przeszkód.
Nagłym skokiem znalazł się Król Prerii obok dziewczyny. Zanim wartownicy zdołali się zorientować, dzielny wywiadowca steroryzował ich dwoma rewolwerami. Jeden z wojowników chwycił za tomahawk, lecz ugodzony w tej samej chwili celnym strzałem Buffala, runął na ziemię.
Niespodziewany strzał wywołał popłoch w obozie Sjuksów, którzy znikąd nie spodziewali się napadu. Wśród wojowników zakotłowało się jak w mrowisku, do którego wetknięto kij.
Sjuksowie stłoczyli się w ciasnym pokoju, rzucając okrzyki przerażenia i wściekłości. W kierunku Violety Smith i Buffalo Billa posypał się grad tomahawków i noży. Cody jednym ruchem przewrócił ciężki stół i zasłonił nim dziewczynę i siebie, rażąc jednocześnie Czerwonoskórych ogniem ze swych dwuch rewolwerów.
Zanim wojownicy zdołali się zorientować, że mają przed sobą tylko jednego przeciwnika, Cody’emu udało się unieszkodliwić kilku wrogów. Wywołało to tym większe zamieszanie wśród Sjuksów.
Tymczasem Cody działał szybko j zdecydowanie. Z jego rewolweru padł jeszcze jeden strzał, który zgasił lampę palącą się w więzieniu Violety. Korzystając z ciemności Buffalo Bill porwał dziewczynę na ramiona i wyniósł ją ze zburzonego domu.
Walka ta nie trwała dłużej niż pół minuty, lecz Cody wiedział, że zaalarmowani strzałami wojownicy wpadną za chwilę do zburzonego domu. Błyskawicznym ruchem naładował powtórnie broń, podczas gdy przerażona dziewczyna nie odzywała się ani słowem, nie rozumiejąc sytuacji.
— Kto jesteś?... — rzekła wreszcie drżącym głosem, gdy znalazła się w ogrodzie okalającym dom.
— Przyjaciel — odparł Buffalo Bill. — Proszę się nie bać, za chwilę przybędą tu moi towarzysze, którzy pokonają Sjuksów... Proszę posłuchać! Już przybyli!...
W tej samej chwili zagrzmiały karabiny wywiadowców i przeraźliwy okrzyk wojenny Komanczów rozdarł powietrze. Huczący Grzmot i jego wojownicy atakowali znienawidzonych Sjuksów.
Na obozowisko nieprzyjaciół spadł istny deszcz kul i płonących strzał, co wywołało niesłychaną panikę. Sjuksowie stracili zupełnie głowę, nie będąc absolutnie przygotowanymi do walki. Usiłowali szukać ratunku w ucieczce, lecz zewsząd czyhali na nich groźni Komancze, którzy otoczyli obóz nieprzerwanym łańcuchem. Nieliczna tylko garść Sjuksów zdołała przedrzeć się przez zastępy wojowników Huczącego Grzmota i zanieść wieść o porażce Wielkiemu Rogowi.
Udało się również umknąć Białemu Tygrysowi. Dopadł on na samym początku walki jakiegoś konia i pomknął na nim w step, ostrzeliwując się