Strona:PL Buffalo Bill -60- Czaszka Wielkiego Narbony.pdf/8

Ta strona została przepisana.

— Co takiego?
— Co uczynić, gdyby zjawili się tu jeszcze jacyś ludzie, nazywający się Juan Francisco?
— Zwiąż ich, Jim i zawołaj mnie... — uśmiechnął się Cody.
Buffalo Bill wskazał gościowi krzesło i rzekł:
— A teraz proszę mi wyjaśnić, który z was jest prawdziwym Juanem Francisco?
— Oczywiście, że ja! — wybuchnął Meksykanin. — Jeśli mi pan nie wierzy, niech się pan zapyta pułkownika Osborne. Bytem jego gościem w forcie Grand w ciągu trzech tygodni.
Ten, który tu był przed panem, mówił to samo.
— „Sangre de diablo“! — zawołał Meksykanin. — Ten drab kłamał jak pies! Według tego, co mi pan powiedział o jego wyglądzie, ten typ nazywa się Sangamon Charlie. Znają go wszyscy dobrze w forcie Grand i nikt nie może o nim powiedzieć dobrego słowa. Ten drab sprzedaje Apaczom whisky i pracuje na spółkę z wszystkimi bandytami Granicy. Boston Jack, który za pańską sprawa dostał się do więzienia, to jeden z jego przyjaciół.
Buffalo Bill znał się na ludziach i od razu poznał, że ma do czynienia z człowiekiem prawdomównym. Nie ulegało wątpliwości, że siedział przed nim prawdziwy Juan Francisco.
— Dobrze, senor Francisco — rzekł spokojnie wywiadowca. — Ale pozostaje jaszcze jedna sprawa do wyświetlenia. W jakim celu Sangamon Charlie przybył do mnie?
Nich mi pan dokładnie powie, z czym do pana przyszedł, a będę może mógł udzielić panu wyczerpujących informacyj.
Buffalo Bill opowiedztał Meksykaninowi historię o czaszce wielkiego Narbony i o dziwnej prośbie rzekomego Juana Francisco. Na twarzy Meksykanina odmalowało się najpierw bezgraniczne zdumienie, a potem przerażenie.
— Por Dios! — zawołał. — Teraz dopiero rozumiem o co temu łotrowi chodzi!... Sangamon Charlie chce stanąć na czele bandy Apaczów. Wiem jednak, że i Lasca, córka Boston Jacka, również chce stanąć na czele tych czerwonoskórych łajdaków... Zanosi się na walkę między Sangamonem i Lascą. Ten drab będzie miał twardy orzech do zgryzienia, gdyż Lasca to prawdziwa tygrysica.
— Skąd pan o tym wie Francisco?
— Mówią o tym wszyscy w forcie — odparł Meksykanin. — Jeden z rannych Apaczów, których sprowadzono do fortu, powiedział o tym amerykańskim oficerom, od których ja się z kolei wszystkiego dowiedziałem.
— Dobrze, ale co ma z tym wszystkim wspólnego czaszka Narbony?
— Właśnie to jest najciekawsze — rzekł żywo Francisco. — Jeniec opowiedział, że to czaszka uchodzi wśród Apaczów za wielką świętość. To jest ich „totem“. Człowiek, który jest w posiadaniu tego „totemu“, może rozkazywać wszystkim Apaczom. Boston Jack dlatego trzymał ich żelazną ręką, ponieważ posiadał tę czaszkę. Apacz opowiadał, że robił on niesamowite rzeczy. Czaszka poruszała się na jego rozkaz... Diablo! To wszystko jest strasznie skomplikowane!..
— Boston Jack to sprytny drab i wymyślił sobie coś, aby pozyskać zaufanie i posłuszeństwo Indian — zauważył Buffalo Bill.
— Tak, ale to nie zmienia faktu, że Apacze ślepo wierzą człowiekowi, w którego roku znajduje się ich „totem“. Dlatego właśnie oddałem tę czaszkę gubernatorowi. To, co powiedział rzekomy Francisco, jest prawdą. Znalazłem worek z czaszką po napadzie na mnie i oddałem go najpierw pułkownikowi, a potem gubernatorowi. W ten sposób chciałem unieszkodliwić Lascę i Sangamona Charlie. Gdy czaszka znajduje się w ręku gubernatora, nie mają oni żadnego wpływu na Indian.
— Słusznie — rzekł Buffalo Bill. — Wiec Samgamon Charlie chciał odebrać „totem“ od gubernatora, posługując się moim listem polecającym... To był niezły pomysł, ale...
Nagle drzwi uchyliły się i ukazała się w nich głowa Małego Lamparta.
— Ugh! — rzekł młody Indianin. — Przyniosłem „mówiący papier“ z poczty dla Pae-has-ka.
Buffalo Bill odebrał od swego młodego przyjaciela list, rozerwał kopertę i zagłębił się w czytanie. Na twarzy wywiadowcy odmalowało się zdumienie.
— Stało się! — zawołał. — Czaszka nie znajduje się już w gabinecie gubernatora w Phoenix!... Gubernator donosi mi, że spełnia moją prośbę, zawartą w liście... Jakiś młody Meksykanin, zaopatrzony w list, pochodzący rzekomo ode mnie, zgłosił się do gubernatora Brathwaita i odebrał worek z cennym talizmanem. Przypuszczam, że ten młody Meksyganin również pretenduje do objęcia stanowiska Boston Jacka...

Caballero z czarnym workiem

— Pokaż mi ten list, — rzekł baron.
Buffalo Bill wręczył kartkę papieru Wilhelmowi, który przeczytał, co następuje:

„Drogi Cody!
Zawiadamiam Pana, że Pański młody przyjaciel odebrał już ode mnie ten przeklęty worek z czaszką. Chciałem go wrzucić do rzeki, ale jestem zadowolony, że pan potrafi uczynić z niego użytek. Pański przyjaciel powiedział mi, że czaszka Narbony może stać się w pańskich rękach doskonalą bronią przeciwko niejakiemu Sangamowi Charlie i córce Boston Jacka. Chciałbym, żeby się Panu udało sprowadzić Apaczów do ich rezerwatu. Ściskam Pańską dłoń
Brathwaite“.

Nagle drzwi uchyliły się i ukazała się w nich siwa głowa i czarna twarz starego Murzyna.
— Co się stało, wuju Gusie? — zapyta! Buffalo Bill z uśmiechem.
Hannibal Augustus Mark Antoni Jones, zwany krótko wujem Gusem, służył wiernie Buffalo Billowi. Odprawiał wciąż skomplikowane czary, aby uchronić „Massa Cody“ przed nieszczęściem i wpływami złych duchów. Stary Murzyn wszedł teraz do pokoju, zasiadł uroczyście na krześle i począł niesamowicie przewracać oczami.
— On jest chory!... — zawołał ze współczuciem baron.
— Nie — odparł poważnie Murzyn. — Moja nie być chora. Moja widzieć... Mnóstwo zabardzo widzieć... Ciągle odpędzać złe duchy od Massa Cody. Złe duchy krążyć, jak muchy koło beczka z miodem. Teraz widzieć ważne rzeczy!...
— Co takiego widzisz? — zapytał z uśmiechem Buffalo Bill.