Strona:PL Buffalo Bill -78- Czerwonoskóra władczyni.pdf/16

Ta strona została przepisana.

brać z sobą psa. Ruszono w drogę i niebawem natknięto się na oddział Sjuksów.
Masampa natychmiast powiadomiła wojowników o wszystkim, co zaszło w okolicy chaty Buffalo Billa. Wieść o porwaniu Buffalo Billa wzburzyła straszliwie wojowników. Nienawidzili oni białych, ale uwielbiali Buffalo Billa, który był białym bratem ich władczyni i przyjacielem wszystkich Czerwonoskórych.
Młodsi wojwonicy chcieli natychmiast udać się w pościg za bandytami, ale Masampa powściągnęła ich zapał. Należało działać ostrożnie i rozważnie.
Była ciemna noc i należało czekać do rana, aby móc znaleźć ślady bandytów. Na węchu Gryfa nie można było polegać, gdyż Buffalo Bill ostał opuszczony na lassie w dół, a potem nie dotknął w ogóle ziemi i dlatego nie zostawił śladów.
Masampa nie miała jeszcze żadnego planu działania. Gdyby Indianie mogli natychmiast wyruszyć w pościg i dopaść bandytów na prerii, pobiliby ich z pewnością, ale ponieważ trzeba było czekać do rana, należało się spodziewać, że bandyci zdołają dotrzeć do swej kryjówki, a zaatakowanie ich w kryjówce było niemożliwością.
Oddział Sjuksów ruszył w pościg za bandytami przy pierwszych brzaskach dnia. Masampa zabrała na wyprawę najdzielniejszych wojowników, którzy gotowi byli rzucić się w ogień na rozkaz swej władczyni. Na czele oddziału stał obok Masampy, Stalowe Oko, który mimo młodego wieku by dzielnym i doświadczonym wojownikiem. Godnie zastępował swego ojca Czarną Stopę, który był postrachem nieprzyjaciół.
Odnalezienie tropów bandytów nie było trudnym zadaniem dla Sjuksów. Mimo to jednak po całodziennym pościgu nie zdołano dopędzić ludzi Mogadora. Wieczorem rozbiło obóz. Stalowe Oko udał się samotnie na wywiad i dotarł pierwszy do obozu bandytów. Wiadomości, które przyniósł, były mało pocieszające. Obóz bandytów był pilnie strzeżony, a namiot, w którym więziono prawdopodobnie Buffalo Billa, otoczony był potrójnym łańcuchem straży.

Poświęcenie Masampy

A więc Buffalo Bill żył jeszcze! Masampa domyślała się, że El Mogador przygotował dla swego wroga wymyślne tortury, gdyż Stalowe Oko widział w obozie jakieś niezwykłe przygotowania.
— Moja siostra nie może marzyć o oswobodzeniu wielkiego białego wodza siłą... — rzekł ze smutkiem młody wódz.
Dziewczyna milczała dłuższą chwilę, a optem spojrzała bratu w oczy.
— Czy mój dzielny brat zechce udać się jeszcze raz do obozu złych bladych twarzy? — zapytała.
— Stalowe Oko uczyni wszystko, czego Masampa od niego zażąda — brmiała odpowiedź.
— Trzeba tam iść z podniesioną lancą i opuszczoną głową...
— A więc jako poseł?...
— Tak.
— Jakie polecenie chce Masampa przesłać temu psu El Mogadorowi?
Dziewczyna milczała przez chwilę, a potem rzekła zmienionym głosem:
— Stalowe Oko powie białemu psu, że Masampa chce przyjść do jego obozu i zostać jego squaw za cenę życia i wolności Buffalo Billa.
— Stalowe Oko nie pójdzie do obozu bandytów! — zawołał żywo młodzieniec. — Masampa nie może wejść do namiotu tego nędznego psa!
— A więc Masampa pójdzie sama — rzekła dziewczyna. — Masampa winna jest życie wielkiemu białemu wodzowi, którego jest czerwonoskórą siostrą.
Stalowe Oko zamyślił się. Na jego twarzy malował się wyraz niezwykłego napięcia.
— Pójdę! — rzekł wreszcie. — Ale Masampa nigdy nie zostanie squaw tego psa! Stalowe Oko ma dobry pomysł, który musi się udać... Oswobodzimy naszego białego brata i pozbędziemy się na zawsze złych psów, które myszkują po naszych górach i płoszą nam zwierzynę, a do tego przebierają się w stroje wojowników i hańbią nasze dobre imię...
Po krótkiej naradzie z bratem oblicze Masampy wypogodziło się. Pożegnała serdecznie Stalowe Oko, który udał się natychmiast do obozu bandytów. Tym razem nie krył się w krzewach i między skalami, lecz posuwał się naprzód śmiało z podniesioną do góry lancą, na której zatknięty był pęk białych piór. Oznaczało to, że młody wódz przybywa w charakterze posła.

Stalowe Oko nie mylił się. Buffalo Bill żył jeszcze i przebywał w namiocie, pilnie strzeżonym przez bandytów. Miał tam pozostać tak długo, dopóki El Mogador nie zdecyduje się na rozpoczęcie straszliwego widowiska. Bandyta miał zamiar poddać wywiadowcę wymyślnym torturom na wzór Indian.
Wywiadowca miał jeszcze cały dzień czasu, gdyż El Mogador przebrał się w strój Burke Trallera, poważanego obywatela Durango City i przywódcy Vigilantów. Udał się co koń wyskoczy do Durango City i naopowiadał niesamowitych historii o tym, że Buffalo Bill zaatakował Vigilantów, zmusił ich do ucieczki, poranił ciężko i uciekł w góry. Bandyci, którzy brali udział w napadzie na chatę Buffalo Billa, potwierdzili te opowiadania, dodając wiele szczegółów.
Zabezpieczywszy sobie w ten sposób „tyły“, bandyta wrócił szybko do swego obozu i tu przybrał postać El Mogadora, dowódcy bandytów. Zmęczony długą podróżą herszt bandy zasiadł przy stole, aby posilić się nieco, gdy oznajmiono mu, że do obozu przybył jakiś Indianin, który pragnie się z nim porozumieć.
— Czy to Czejenn? — zapytał Darrell.
— Nie, to Sjuks, z plemienia Czarnej Stopy.
— Przyprowadzić go tu!
Przed obliczem El Mogadora stanął Stalowe Oko, brat Masampy.
— Stalowe Oko! — zawołał bandyta, poznawszy młodzieńca.
— Wódz powiedział prawdę.
— Jesteś synem Czarnej Stopy!
— Tyś rzekł, wodzu.
— Po co przybyłeś? Czy nie wiesz, że między twoim plemieniem, a moją bandą wykopano topór wojenny? Barwy wojenne nie wyschły jeszcze na naszych twarzach!
— Na moim oszczepie powiewają białe pióra — rzekł spokojnie Indianin.
— Czego chce ode mnie Czarna Stopa?