Strona:PL Buffalo Bill -79- Córka wodza.pdf/18

Ta strona została przepisana.

Orle Pióro pierwszy dostrzegł dziewczynę, która leżała związana na ziemi. Biały Kwiat spała. Młody Indianin zrozumiał, ze gdy ją obudzi, postawi na nogi wszystkich wartowników. Zawahał się, ale Buffalo Bill przyłożył dłoń do ust i uśmiechnął się.
Indianin zrozumiał. Podpełznął do uśpionej dziewczyny i przykrył jej usta dłonią, a następnie przeciął jej więzy. Biały Kwiat ocknęła się i na twarzy jej odmalował się wyraz przerażenia. Nie mogła jednak krzyknąć, gdyż miała zakryte usta. Ody ujrzała obok siebie Orle Pióro, w oczach jej zabłysła radość. Indianin odjął dłoń od jej ust. Teraz wiedział, że dziewczyna nie będzie wzywała pomocy.
Wywiadowcy zamierzali się wycoć, gdy nagle Buffalo Bill ujrzał, że para złośliwych oczu wpatruje się w niego z nienawiścią. Złe Oko obudziła się i dostrzegła naszych przyjaciół.
Buffalo Bill rzucił się w stronę wiedźmy, ale było już za późno. Z ust Złego Oka wydarł się przenikliwy okrzyk, który obudził wszystkich wojowników. W ciągu kilku sekund wszyscy zerwali się na równe nogi i porwali za broń.
Wywiadowcy rzucili się w stronę wyjścia, ale Creekowie zamknęli je i odwrót był niemożliwy. Trzeba było wycofać się w głąb jaskini, choć wywiadowcy zdawali sobie sprawę że nie ma dla nich żadnego wyjścia.
W głębi jaskini znajdowała się straszliwa przepaść. Orle Pióro wiedział o tym i ruszył przodem, dźwigając Biały Kwiat, która znów straciła przytomność. Gdy wszyscy znajdowali się w pobliżu otchłani, młody wojownik zawołał:
— Uwaga, przepaść!...
Nagle z ust jego wydarł się Okrzyk radości. Nad przepaścią przerzucony był pień drzewa. Widocznie Wiotka Trzcina kazała zainstalować ten prowizoryczny most w przeczuciu, że jej wojownicy będą musieli wycofać się w głąb jaskini.
Rewolwery wywiadowców napełniły całą jaskinię straszliwym hukiem i dymem. Orle Pióro rzucił się naprzód i po chwili biegł już przez pień, z dziewczyną na ręku. Wywiadowcy poszli za jego przykładem.
Buffalo Bill zamykał pochód. Gdy znajdował się na pniu, jeden z wojowników podbiegł na brzeg przepaści i począł rąbać pień tomahawkiem. Zdawało się, że wybiła ostatnia godzina wielkiego wywiadowcy, ale Cody zdołał jednym skokiem znaleźć się po przeciwległej stronie przepaści. W tej samej chwili pień złamał się i runął z trzaskiem na dno przepaści.
Nasi przyjaciele posuwali się naprzód wśród zupełnych ciemności. Wąski korytarz skalny biegł zygzakiem, rozszerzał się i zwężał, ale nigdzie nie było widać wyjścia. Orle Pióro stracił zupełnie nadzieję. Nosił wciąż na ręku zemdloną dziewczynę, a na jego twarzy malował się smutek
— Nie traćmy nadziei! — rzekł Buffalo Bill. — Generał Custer nie pozwoli nam zginąć. Przybędzie tu z wojskiem i zwycięży Creeków, a wtedy będziemy ocaleni. Zresztą, wydostaniemy się stąd na pewno. Czy nie czujecie, że powietrze w tej jaskini jest zupełnie świeże?... Tu musi być jakieś wyjście, gdyż w przeciwnym razie powietrze byłoby stęchłe, jak w piwnicy.
Posuwano się w dalszym ciągu w zupełnej ciszy. Nagle Buffalo Bill, który kroczył przodem, wydał okrzyk radości.
— Co tam nowego? — zapytał Dziki Bill.
— Patrz! Gwiazdy!... Jesteśmy ocaleni!
Po chwili nasi przyjaciele przeciskali się przez wąski otwór, prowadzący na wolne powietrze. Przed nimi rozciągała się preria.

Zakończenie

Po kilku dniach Biały Kwiat została przewieziona do fortu Larned. W podróży tej towarzyszył jej wiemy Orle Pióro oraz wywiadowcy. W kilka dni później generał Custer wrócił do fortu, gdzie oczekiwało go wielu interesantów.
Gdy ordynans przyniósł mu wizytówkę jednego z gości, generał wydał okrzyk radości. Nazwisko na wizytówce brzmiało: „Edward Parker“. Gdy pan Parker wszedł do gabinetu generała, ten podał mu portrety i zapytał:
— Czy pan zna te osoby?
Parker zadrżał i opadł bezsilnie na krzesło.
— Wielkie nieba! — zawołał. — Moja żona... Moje dziecko...

W kilka tygodni później odbyły się uroczyste zaślubiny Cecylii Parker z Orlem Piórem. Młody Indianin, który okazał się człowiekiem niezwykle zdolnym, został mianowany przez generała Custera komisarzem do spraw indiańskich w okręgu. Ponieważ sam był Czerwonoskórym i znał dobrze psychikę i obyczaje Indian, oddawał rządowi nieocenione usługi, tak że niebawem na całej Granicv zapanował spokój.

KONIEC.