Strona:PL Buffalo Bill -81- Człowiek z blizną.djvu/13

Ta strona została przepisana.


Straszliwa walka

Ned wypełnił polecenie Buffalo Billa co do joty. Nie uczynił użytku z broni przedtem, zanim Sadie nie znalazła się w niebezpieczeństwie. Gdy krawędź przepaści za Buffalo Billem zaroiła się od bandytów, zwabionych strzałami, Ned począł strzelać raz po raz, szerząc postrach i przerażenie.
W chwili, gdy Buffalo Bill i Sodie znajdowali się obok Neda, most, który trzymał się już na resztkach lin, załamał się i z trzaskiem opadł jedną stroną w dół. Sadie w jednej chwili stanęła obok Buffalo Billa i Neda i poczęła strzelać wraz z nim w kierunku bandytów.
Bandyci też strzelali zapamiętale, ale ponieważ było jeszcze ciemno, ani jedna, ani druga strona nie mogła strzelać celnie. Złoczyńcy byli jednak pewni, że mają do czynienia z wielką ilością przeciwników i kryli się za skałami, nie odważając się wysunąć naprzód.
Strzelanina trwała w najlepsze, gdy nagle rozległ się tętent kopyt końskich. W stronę miejsca, na którym rozgrywała się walka, zmierzał dziwaczny jeździec, którym był nikt inny, jak nasz przyjaciel Nick Wharton.
Stara Diana galopowała dzielnie, wymachując swym krótkim ogonkiem i rżąc na cały głos. Nick dzierżył w jednej ręce karabin, a w drugiej nóż myśliwski, którym groźnie wymachiwał.
— Do stu tysięcy grzechotników! — krzyczał. — Nie widzę nikogo, a jednak tu się biją!... Pokażcie mi tylko, gdzie te draby się kryją, a zrobię z nich marmoladę!... Szukaj, Diana, szukaj!... Damy im łupnia!...
W swym bojowym podnieceniu Nick zapomniał, że przed wejściem do kryjówki bandytów znajduje się przepaść. W pewnej chwili wpadł wraz z Dianą pełnym galopem wprost w ziejącą rozpadlinę i oboje zwalili się w dół.
— Szybko! — zawołał Buffalo Bill. — Musimy przyjść z pomocą Dzikiemu Billowi i Thornowi... Nie możemy zająć się teraz Nickiem...
Sprawa była nader trudna. Bandyci, których, było siedmiu, mieli teraz jedno tylko wyjście z kryjówki, gdyż most został zniszczony. Gdyby rzucili się do wyjścia obok „corralu“ musieliby się natknąć na Dzikiego Billa i Dana Thorna. Walka w takim wypadku byłaby nader nierówna.
Należało więc jak najszybciej dostać się do „corralu“, aby wspólnie stawić opór bondytom. Na Nicka nie można było liczyć. Buffalo Bill nie wiedział nawet, czy stary wywiadowca wyjdzie cało z opresji.
Tymczasem wśród bandytów rozpoczęła się sprzeczka. Jeden tylko Frayne nie chciał opuścić pola walki. Inni bandyci z Browderem na czele, chcieli jak najszybciej umknąć. Frayne nie zrezygnował z zemsty i pragnął odbić Buffalo Billowi brankę, ale reszta nie chciała nawet o tym słyszeć.
Tak więc „Człowiek z blizną“, który dawniej żelazną ręką rządził swymi podwładnymi, teraz musiał im być posłuszny. Gdyby upierał się przy swych żądaniach, jego ludzie zastrzeliłby go.
Bandyci rzucili się wszyscy przez znane sobie przejścia ku „corralowi“, gdzie znajdowały się ich konie. Nie wiedzieli, że oczekują ich tam wywiadowcy, którzy obezwładnili strażnika.
Rozpoczął się straszliwy wyścig. Buffalo Bill biegł wraz z Nedem i Sadie w stronę „corralu“, wiedząc, że musi tam przybyć przed bandytami. Dziki Bill i Thor nie m stawić czoła siedmiu przeciwnikom.
Sadie biegła dzielnie obok Buffalo Billa, trzymając w ręku rewolwer. Była zdecydowana na wszystko. Myślała tylko o niesieniu pomocy ojcu.

Porażka bandytów

Niebo szarzało już na wschodzie gdy Dziki Bili, Nick Wharton i Dan Thorn usłyszeli od strony przepaści pierwsze strzały. Strzelanina, zamiast ustać, przybierała z każdą chwilą na natężeniu.
— Co to ma znaczyć? — rzekł Nick.
— To bardzo dziwne... — mruknął Hickock.
— Przecież tam nie ma chyba wojska... — rzekł znów Nick. — To Buffalo Bill robi tyle hałasu swoim karabinem. W każdym razie nie podoba mi się to wcale...
Tymczasem do Nicka zbliżyła się Diana, która znów poczęła okazywać niezwykłe podniecenie.
— Co się stało temu bydlęciu? — zapytał Hickock.
— Czuje walkę.
Diana istotnie czuła walkę. Nick chciał ją uspokoić, ale bez skutku. Wreszcie zbliżył się do swej starej klaczy i począł ją gładzić po grzbiecie. Nagle Diana ruszyła naprzód wściekłym galopem. Nick chciał ją powstrzymać i uczepił się jej grzbietu, ale klacz nie chciała stanąć i pędziła dalej z Nickiem na grzbiecie, kierując się wprost ku miejscu, gdzie rozgrywała się walka.
Resztę już wiemy. Ale zostawmy Nicka i Dianę, spoczywających na dnie wąwozu i zajmijmy się dalszymi losami walki. Bandyci dotarli do „corralu“ i rzucili się w stronę, gdzie powinien być wartownik.
— Szybko, konie! Harris!... — wrzeszczał „Człowiek z blizną“.
Harris nie odpowiadał, oczywiście, bo był obezwładniony i miał zakneblowane usta. Zamiast niego na okrzyk bandyty odpowiedzieli Dziki Bill i Thorn. Grad kul spadł na bandytów, wysuwających się z pieczary.
Bandyci zatrzymali się, a potem otworzyli ogień karabinowy. Nie mogli jednak sprostać Hickockowi, który był jednym z najlepszych strzelców na Zachodzie i ustępował w celności jednemu tylko Buffalo Billowi. Również Thorn należał do dobrych strzelców. Teraz przypomniał sobie lata młodości, gdy był jeszcze wywiadowcą. Przyklęknął na jedno kolano za jakąś skałą i strzelał z regularnością maszyny.
Dziki Bill zranił poważnie Ike Browdera i 2-ch innych bandytów, którzy runęli na ziemię. Pozostała piątka straciła zupełnie głowę i poczęła uciekać w stronę Hill City. „Człowiek z blizną“ usiłował powstrzymać swych kompanów, co mu się po chwili udało.
Bandyci jeszcze raz zajęli pozycje za skałami i usiłowali trafić swych niewidocznych wrogów. Wreszcie, gdy jeszcze dwóch bandytów zwaliło się rannych na ziemię, resztę ogarnęła panika
Wreszcie bandyci rzucili się powtórnie do ucieczki; pozostawiając swych rannych na placu boju. Zaledwie jednak przebiegli kilkanaście metrów, gdy nagle rozległ się spoza skał groźny okrzyk: