wiedział dokładnie żonie wszystko, co mu się zdarzyło od śniadania i rzekł na zakończenie:
— A teraz powiedz mi, moja stara, co jeszcze mamy zrobić, aby stać się modnymi.
— Chciałabym widywać towarzystwo — odparła pani Boffen, gładząc ręką swą aksamitną suknię.
— Eleganckie towarzystwo?
— Rozumie się, że eleganckie. Muszę bywać w świecie i nie myślę się marynować w domu, jak woskowa figura.
— Ależ moja droga — zauważył mąż. — Chcąc oglądać figury woskowe, zapłacić trzeba bilet wstępu, podczas, gdy twoi sąsiedzi mogą cię widywać darmo.
— Sąsiedzi? — zawołała wesoło dama — to było dobre dawniej, gdy pracowaliśmy, jak oni, teraz wszystko się zmieniło i nie przystajemy już do siebie. Jesteśmy teraz bogaci — mówiła dalej pani Boffen — i musimy prowadzić życie, stosowne do naszego majątku.
Mister Boffen, który żywił najgłębszy szacunek dla mądrości życiowej swojej żony, odrzekł na to, że podziela w zupełności jej zdanie.
— Nie zrobiliśmy jeszcze nic z tego, co jest potrzebne — mówiła dalej pani Boffen — i dlatego nie wynikło jeszcze nic dobrego z naszego spadku.
— Tak, tak, ale z czasem to jakoś przyjdzie — odparł pan Boffen, siadając na ławce. — Powiedz więc, moja stara, czegobyś jeszcze chciała?
Rozkoszna niewiasta, prosta duchem, a po-
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/113
Ta strona została przepisana.