Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/138

Ta strona została przepisana.

swój talerz z zupą, w której pływał kotlet barani. On także miał kiedyś swój sen o szczęściu i czuł w tej chwili, że w sercu jego żyją jeszcze wspomnienia o czarownej istocie, którą, uwielbiał, a która nie odpowiedziała na jego zapały. I marzyło mu się, że ona jest dziś jeszcze taka, za jaką ją uważał przed laty (jaka zresztą nigdy nie była). Marzyło mu się dalej, że, gdyby ukochana jego nie została żoną innego z wyrachowania, lecz wyszła za niego z miłości, byliby z sobą bardzo szczęśliwi (przypuszczenie to było z gruntu fałszywe). Dalej jeszcze wystawiał sobie, że może ona tam gdzieś marzy w tej chwili o nim, jak on o niej, a tkliwa jej dusza (była to najoschlejsza dusza, jaką kiedykolwiek świat wydał) zachowuje mu dotąd serdeczną pamięć (a było to największe jego złudzenie).
Myśląc o tem wszystkiem, biedny, mały dżentlmen oparł czoło na drobnych swych suchych rękach, a łokcie na suchych kolanach i popadł w smutną zadumę. Pustka przy nim i dokoła niego, sam, zawsze sam. Biedny Twemlow siedział tak długo, aż wreszcie usnął, ale i we śnie trapiły go jeszcze smutne myśli, a lekki dreszcz wstrząsał jego szczupłą postacią.
Nazajutrz lady Tippins zjawiła się prawie pierwsza z gości weselnych, nie chcąc tracić ani momentu z uroczystości, którą zamierzała wyśmiać u innych swoich znajomych.
Dama ta miała pretensye do wielkiego talentu narracyjnego.