— Tak, ty także, sięgnąwszy myślą wstecz, możesz sobie powiedzieć, żeś zrobiła głupstwo.
— Niestety, odrobić już tego nie możemy, musimy też pomyśleć, co z tego wyniknie.
— Wstyd i nędza — rzekła z goryczą Sofronia.
— Niekoniecznie. Wynika z tego przedewszystkiem trzeba jasnego porozumienia się. Podaj mi rękę, Sofronio, i słuchaj uważnie. Przełożę ci moje warunki, dzieląc je na trzy punkty, aby być lepiej zrozumianym. A więc „primo“ dość już przykra rzecz, żeśmy się na sobie zawiedli, nie potrzebujemy tego rozgłaszać. Czy zgadzasz się na to?
— Tak, jeśli to możliwe.
— Umieliśmy przecie siebie oszukać. Dlaczegóżby nie miało się nam to udać wobec innych. Zrozumiałaś?
— Tak.
— Następnie, ponieważ Weneeringowie przez głupią próżność przyczynili się do wprowadzenia nas w błąd, musimy się zemścić na Weneeringach.
— Co to, to najchętniej!
— Mimo to, nie będziemy im przeszkadzali we wciąganiu nowych ludzi w podobne sieci, w jakie sami wpadliśmy, o ile to nam korzyść przyniesie.
— Naturalnie.
Po trzecie, Sofronio, nazwałaś mnie awanturnikiem i miałaś słuszność, ale że i ty sama nie jesteś niczem innem, jak zwykłą awanturnicą, ma-
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/147
Ta strona została przepisana.