stronę, gdzie pracuje Rog Riderhood. Tak mu powiedziałem słowo w słowo.
— I dlaczego chowaliście tak długo dla siebie tak ważną wiadomość? Czemu nie złożyliście wcześniej takiego zeznania, jak dziś?
— Dlaczego, pan adwokat pyta? Ot, jakoś głowy nie miałem.
— Wtedy nie było jeszcze wyznaczonej nagrody — zauważył Eugeniusz, rysując profil kobiecy na skrawku papieru.
— Pan adwokat utrafił w samą prawdę, nie było wtedy jeszcze wyznaczonej nagrody, więc chociaż chodziło mi ciągle po głowie, że trzebaby komuś powiedzieć to, co wiem, schowałem to dla siebie. Ale teraz oto przeczytałem na afiszach, że pan adwokat Lightwood przeznacza taki szmat złota temu, co znajdzie zabójcę. Powiedziałem też sobie zaraz. Słuchaj, Riderhood, dlaczego masz lepiej życzyć Gafferowi, niż sobie, jeżeli on ma córkę, to i ty masz córkę.
— Więc macie córkę, panie Riderhood?
— Tak jest, panie adwokacie, mam córkę... 22 lata skończy w październiku. Powiedziałem też sobie: Masz córkę, a garniec złota sam ci lezie w ręce, czy go nie weźmiesz?
— Słusznie — powiedział Eugeniusz, wykończając swój rysunek.
— Tak jest, garniec pieniędzy... i byłoby to sprawiedliwie, gdyby człowiek, pracujący w pocie czoła, wypuszczał z rąk tyle grosza? Pocóżby w takim razie pan Lightwood ogłaszał taką rzecz
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/176
Ta strona została przepisana.