tał następnie Riderhooda — musicie to naturalnie wiedzieć.
Czcigodny dżentlmen odpowiedział to samo, co poprzednio, przyrzekając, że odnajdzie Gaffera za parę minut.
— Czy nie zechcielibyście, panowie, pójść ze mną do gospody „Pod sześciu tragarzami“? Bardzo przyzwoita oberża, gospodyni kobieta rzadkiej wartości. Poczekamy tam pod pozorem małej przekąski.
Obaj przyjaciele zgodzili się chętnie, inspektor więc wziął kapelusz i włożył do kieszeni parę żelaznych kajdanków, tak naturalnie, jakby to była para rękawiczek, poczem zawołał na swego agenta, który stanął przed nim w postawie służbowej.
— Wiesz, gdzie masz mnie szukać?
Agent salutował twierdząco.
— Co do was, Riderhood — mówił dalej inspektor — skoro będziecie mieli już co pewnego, zastukajcie do rozmównicy panny Patterson.
Owa rozmownica był to osobny gabinecik, rodzaj salonu, przeznaczonego dla znakomitszych klijentów panny Patterson. Po odejściu Riderhooda, Mortimer zapytał inspektora, co myśli o zeznaniach tego człowieka.
— Myślę, — odparł inspektor — że w zeznaniu tkwi jakaś część prawdy, a o ile coś było, to i Riderhood wziął w tem z pewnością udział, a teraz oskarża swego wspólnika, żeby sam uszedł kary, i w dodatku zarobił przyrzeczoną na-
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/181
Ta strona została przepisana.