Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/195

Ta strona została przepisana.

wyprowadzić stąd czółno i zobaczyć, co się za niem wlecze.
— Ostrożnie — mówił Riderhood — możemy skaleczyć trupa, lub wypuścić go z pętlicy. — Mówił, jak człowiek obyty z rzemiosłem.
— To nic, muszę go mieć, muszę łódź wyswobodzić.
Mówiąc to, pan inspektor zabrał się do dzieła z pomocą Riderhooda i to z taką znajomością rzeczy, że dokazał, czego pragnął. Wyplątał czółno, wysunął je zręcznem uderzeniem wioseł, nie naruszywszy sznura, ani tego, co było na nim uwiązane. Odpłynęli trochę dalej i zatrzymali się u przystani.
— No! a teraz — rzekł inspektor do Riderhooda — wyciągnijcie mi to, jest to robota, do której jesteście przyzwyczajeni.
Wskoczył na brzeg razem z obu przyjaciółmi, Riderhood zaś przesiadł się do łodzi Gaffera. Wtedy dopiero przyciągnął ciało uwiązane i dźwignął je na łódź. Zaledwie wszakże spojrzał na twarz topielca, stał się sam tak blady, jak dzień, który właśnie świtał i opadł na ławkę, bełkocąc niewyraźnie.
— Patrzcie tylko, patrzcie! Ot, co mi zrobił.
Brakło mu tchu i nie był w stanie słowa więcej wyrzec. Spojrzawszy na łódź, inspektor i jego towarzysze zrozumieli powód tego wzruszenia. Wyłowione zwłoki były zwłokami Gaffera. Nie namyślając się długo, wyciągnęli je na brzeg i ułożyli tam, a potem stanęli wszyscy trzej, dziwnie