na świat, to znów cofał się dyskretnie, steroryzowany przygniatającym ciężarem klejnotów mamy i wspaniałości papy.
W stosunku do tej młodej miss szkoła Podsnapów dzieliła wypadki tego świata na dwie kategorye, na te, które wypada znać pannie Podsnap i których jej znać nie wypada. Prawda, że dziewczątko Podsnapów rumieniło się z lada przyczyny, skąd wywnioskować było można zarówno, że wie za mało, lub za wiele,
Miss Podsnap wychowywała się w dużych, ciemnych pokojach, w towarzystwie starszych osób i dużych, ciemnych sprzętów.
Nie bawiła się nigdy z dziećmi i widywała rzadko słońce, bo do metody szkoły Podsnapów należało unikanie słońca i trzymanie się miejsc zaciemnionych. To też, gdy pani Podsnap produkowała swoją młodą latorośl, obwożąc ją wspaniałym ekwipażem po alejach parku, dziewczyna ta wyglądała z pod fartucha powozowego, jak chora, siedząca w łóżku i marząca o schowaniu się napowrót pod kołdrę.
— Georgiana mieć będzie wkrótce osiemnaście lat — rzekł dnia pewnego do żony mister Podsnap. — Czas już pokazać ją światu.
— Może więc — odparła małżonka — zaprosimy do siebie kilka osób w dzień jej urodzin.
Pod wpływem tej narady, małżonkowie Podsnap postanowili wydać mały wieczorek tańcujący z kolacyą i zamówili na ten dzień młodego człowieka, który miał służyć za automat muzyczny, wygrywając przez cały wieczór kadryle i walce.
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/205
Ta strona została przepisana.