Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/209

Ta strona została przepisana.

— Nasz język jest bardzo bogaty i bardzo trudny dla cudzoziemców — zgadza się wspaniałomyślnie pan Podsnap.
W tem miejscu młody gość w okularach rzuca jeszcze jedno „esken“, z równie małym skutkiem, jak poprzednio.
— Nasza konstytucya — mówi dalej pan Podsnap — jest najpierwsza w świecie, my, Anglicy, dumni jesteśmy z naszej konstytucyi, żaden kraj nie ma podobnej.
— A jakże radzą sobie inne kraje? — pyta skromnie Francuz.
— Ha, to trudno — mówi z rezygnacyą pan Podsnap — radzą sobie, jak mogą. Opatrzność obdarzyła naszą wyspę zupełnie wyjątkowo.
— W takim razie Opatrzność zacieśniłaby niezmiernie granice swej działalności, bo Anglia jest niedużą wyspą.
— Bez wątpienia, panie, wyspa nasza wybrana została z pośród wszystkich innych krajów, a konstytucya nasza jest wzorem dla całej Europy. I gdybyśmy tu byli sami swoi, Anglicy, to nie wahałbym się powiedzieć, że Anglik „Englishman” jest wyjątkowo uposażony w zalety i cnoty. Skromny, spokojny, niezależny i wypłacalny, panie, wypłacalny Anglik nie ma powodu rumienić się i nie potrafiłby nigdy wywołać rumieńca wstydu na twarz młodej dziewczyny, podczas kiedy inne narody... Tak! próżno szukalibyśmy angielskich cnót u innych narodów,
Skończywszy to przemówienie, które wypowiedział trochę zapalczywie, na myśl, że przesą-