wtłoczono go w szablon szkolny, z którego wyszedł wzorcwym nauczycielem.
Był on wogóle człowiekiem bardzo ambitnym. Dzieciństwo miał ciężkie i przebijał się o własnych siłach. Pamiętał o swem ubogiem pochodzeniu więcej od innych, którzy się o nic nie troszczyli, Skutkiem tego był draźliwy i urażał się łatwo. Stał obecnie, mimo młodego wieku, na czele dwóch szkół i miał u siebie rodzaj internatu, do którego ściągnął Karola Hexhama, przeczuwając, że taki uczeń przyniesie mu chlubę. Karol był mu też niezmiernie oddany.
Obie szkoły Bradleya podobne były bliźniaczo do wszystkich szkół, rozsianych w tej dzielnicy, a szablon ten powtarzał się wszędzie z taką wiernością, że możnaby mniemać, że te białe domki są jednym i tym samym budynkiem, przenoszącym się cudownie z miejsca na miejsce, jak pałac Aladyna.
Szkoły te, zbudowane według najnowszego systemu, mieściły jednak tu i owdzie w swych murach istoty ludzkie, skonstruowane podług dawnego, a wiecznie nowego wzoru, stworzone zarówno dla dobra i zła, dla szczęścia i nieszczęścia ludzkiego.
W szkole Bradleya przedstawicielką tej niezniszczalnej rasy była młodzutka i milutka nauczycielka, nazwiskiem Peecher. Była to drobna, zręczna osóbka, świeża jak wisienka, schludna, skrzętna i zawsze uśmiechnięta.
Wszystko dokoła niej było, jak ona sama, milutkie i miniaturowe. Małe stoliczki, malutka po-
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/273
Ta strona została przepisana.