— Nikogo, prócz mnie, ja tu jestem gospodynią — rzekła dziwna istotka.
— Przyszedłem tu do mojej siostry — rzekł po chwili Karol.
— Jest przecież na świecie dużo braci i dużo sióstr. Kto pan jesteś?
Zabawna mała osóbka mówiła trochę uszczypliwie, a mała jej twarzyczka, która nie była wcale brzydka, jaśniała dowcipem. Twarzyczka ta ożywiona była szaro-niebieskiemi oczyma, błyszczącemi życiem i miała subtelne delikatne rysy, bardzo jednak zaostrzone. Podobnież i kontury szczupłej jej figurki, łokci i rąk, przedstawiały kombinacyę ostrych linii, przecinających się pod kątem. Było zupełnie naturalne, że słowa i gesty tak zbudowanej istoty musiały być ostre i cięte.
— Nazywam się Hexham — objaśnił — ją Karol.
— A! w takim razie dowiedz się pan, że siostra pańska nadejdzie tu wkrótce. A któż jest ten drugi pan? — dodała, wskazując na Bradleya.
— To jest pan Bradley Headstone, kierownik szkoły.
— Siadajcie, panowie. Przysuńcie sobie krzesła. Ja nie mogę wstać, bo mam nogi słabe i plecy mnie bolą.
Usłuchali tej rady, mała zaś osóbka zabrała się do roboty. Smarowała klejem mikroskopijne płytki z kartonu i drzewa, poczem sklejała je papierem i spajała bardzo zwinnie i zgrabnie, posługując się kilku gatunkami nożyczek i małych nożyków. Dokoła niej na stole pełno było kolorowych
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/278
Ta strona została przepisana.