Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/289

Ta strona została przepisana.

— Dlaczegóż to zrobił?
— Powiedziałem o mojej siostrze coś, co mu się nie podobało.
— Więc on zna twoją siostrę? — spytał niezwykle żywo Bradley.
— Wtedy nie znał jej jeszcze.
— A teraz?
— Teraz zna ją — odparł Karol powoli, ważąc coś w myśli.
— Jestem pewny, że szedł teraz do niej — zauważył nauczyciel.
— O nie, to niemożliwe, nie zna jej tak dobrze, aby miał u niej bywać. Gdybym go na tem złapał...
Milczeli jakiś czas, idąc szybko obok siebie,
— Jak się nazywa ten dżentlmen?
— Eugeniusz Wrayburne — odparł Karol. — Przyszedł do nas pierwszy raz z drugim adwokatem, wcale nie w swojej sprawie, bo on nie ma żadnych spraw. Było to wtedy, gdy mój ojciec znalazł trupa Harmona. Wtedy właśnie zobaczył moją siostrę.
— Czy widywał ją i potem?
— Tak, widział ją jeszcze w dniu śmierci mego ojca. On pierwszy powiedział jej o tem razem z panną Abbey, właścicielką gospody „pod sześciu tragarzami“.
— A czy i potem widywał ją?
— Nie, sądzę, że nie; Liza by go nie przyjęła.
Bradley Headstone puścił ramię swego ucznia, które ściskał mocno w czasie powyższej rozmowy.