Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/291

Ta strona została przepisana.

— To też, panie — mówił Karol — ponieważ po śmierci ojca Liza ma swobodę, mogłaby się teraz uczyć. Możeby miss Peecher zechciała jej dawać lekcye?
— Nie, nie, miss Peecher nie byłaby właściwą dla niej nauczycielką.
— W takim razie?
— Poczekaj, pomyślę jeszcze o tem.
Powrócili do domu, gdy było już zupełnie ciemno, w jednem tylko oknie internatu dla dziewczynek paliło się małe światełko, Zaczajona przy tem oknie, czuwała Mary, ulubiona uczenica.
— Proszę pani! — wyszeptała, podnosząc w górę dwa paluszki.
— Co chcesz, Mary?
— Pan kierownik i pan Karol powracają ze spaceru.
— Proszę pani — szepnęła znów dziewczynka po upływie paru sekund.
— Cóż tam jeszcze?
— Pan Headstone i pan Karol weszli już do siebie i zamknęli drzwi.
Miss Peecher stłumiła westchnienie i złożyła bluzkę, której szyciem była zająta, wspinając igłę w miejscu, w którem biłoby jej serduszko, gdyby włożyła bluzkę na siebie.

ROZDZIAŁ II.
Znowu pedagogia.

Wieczór zapadał. Modniarka lalek, zostawszy sama po odejściu Lizy, nuciła cicho aż do powrotu swej przyjaciółki.