Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/328

Ta strona została przepisana.

— I my także namordowaliśmy się niemało — rzekł pan Podsnap — ale zato przyjaciel nasz wejdzie do parlamentu.
— Wprowadzimy go tam z pewnością! Niech żyje Weneering! — zawołała lady Tippins, rozkładając wachlarz.
— Wprowadzimy go! — powtórzył Twemlow.
— Tak jest, wprowadzimy go! — wtórowali mu Boots i Brewer.
Szczerze mówiąc, nie było o co robić tyle hałasu, bo wejście Weneeringa do parlamentu było rzeczą postanowioną od chwili, gdy targ został zawarty i suma wyborcza wypłacona. Wszelako goście Weneeringa uznali za stosowne działać i agitować nadal z możliwym rozgłosem. Na razie wszakże musieli wszyscy odświeżyć wyczerpane siły, co się odbiło przedewszystkiem na piwnicy pana Weneeringa. Lokaj-chemik przyniósł, acz niechętnie, kilka flaszek wina, stanowiących kwiat jego produktów chemicznych, a po wypróżnieniu ich, objawy solidarności z Weneeringami stały się niezwykle głośne i serdeczne, a języki trochę splątane. Nagle Brewer natchniony został szczęśliwą myślą, którą podzielił się natychmiast ze swem otoczeniem. Wyjął z kieszeni zegarek, a spojrzawszy na wskazówki, rzekł uroczyście:
— Jadę natychmiast do Izby sejmowej i zostanę już tam. Proszę mi przysłać dorożkę jutro o dziewiątej.
— Doskonała myśl! — rzekł Podsnap.
— Stać będę w kuluarach — mówił dalej