mi, w których sprzedawano cebulę i sznurowadła do trzewików.
Całość ta stanowiła, zdaniem konfidenta W. Brytanii, plac targowy miasteczka Wide-Pocket.
Z okna ratusza przemawiać miał pan Weneering do wyborców, a właściwie do wyludnionego placu.
W chwili, gdy miał nastąpić ten popis oratorski, Podsnap, który prawdopodobnie umówił się w tym względzie z panią Weneering, wysłał do tej małżonki i matki krótką depeszę, składającą się ze słów: „zaczyna mówić“. Powrócił zresztą natychmiast na swoje miejsce i stanął obok mówcy wraz z panem Twemlow.
Weneering zatonął w krasomówczej ekstazie, a ilekroć zabłąkał się nieco w labiryncie słów, pan Podsnap i Twemlow wołali jednogłośnie:
— Słuchajcie! słuchajcie!
A jednak w przemówieniu pana Weneeringa znalazły się dwa ustępy niezwykle silne, które podszepnął mu, prawdopodobnie, konfident Wielkiej Brytanii w czasie ich krótkiej narady.
Po pierwsze, mówca przeprowadził niezmiernie ciekawe porównanie pomiędzy ustrojem państwa a nawą okrętu, którego sterem kierują wysokie ministerya. Posługując się tą przenośnią, Weneering uświadomił wyborców z Wide-Pocket, że stojący przy boku jego czcigodny Podsnap jest posiadaczem znacznej fortuny.
— Gdyby więc, panowie, nawa państwowa zagrożona została w najżywotniejszych swych interesach, gdyby człowiek, stojący u steru, uczuł się
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/330
Ta strona została przepisana.