Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/342

Ta strona została przepisana.

ka, wyrażający zadowolenie. Odpłaciła mu za to pogardliwem spojrzeniem zawsze w lustrze, poczem odwrócili się oboje i spojrzeli na siebie tak spokojnie, jakgdyby twarze ich nie brały żadnego udziału w niemej grze spojrzeń, odbitej w zwierciadle.
Sofronia czuła, że nie jest szczera, obniżając wartość młodziutkiej Georgiany, która obdarzała ją takiem zaufaniem, a może chciała tylko zagłuszyć wyrzuty sumienia, z powodu sposobu, w jaki odpowiadała na nieopatrzną ufność młodej dziewczyny.
Nie zamieniła już zresztą ani słowa z mężem, jakgdyby, uknuwszy raz brzydki spisek, nie chcieli rozbierać jego szczegółów.
Nazajutrz Georgiana Podsnap przyjechała istotnie na obiad, przy którym spotkać miała owego pana Fledgeby. Znała już wtedy prawie wszystkich gości, bywających u państwa Lammie, prócz owego młodego kawalera.
Goście owi, po za godzinami obiadu, spędzali lwią część czasu w tak zwanym gabinecie Alfreda. Była to duża, trochę ciemna sala, z oknami, wychodzącemi na dziedziniec, w której nie było książek, ale za to znajdował się duży bilard i dekoracye w stylu wyścigowym. Ludzie, zbierający się w tym gabinecie, mieli wszyscy pewne wspólne cechy — dużo błyskotek, dużo gwary kawalerskiej, dużo dymu tytoniowego i rozmów końskich.
Rozmowa o koniach powracała wciąż na usta przyjaciół Alfreda Lammie i była im równie niezbędna, jak rozważanie kursów giełdowych, które