Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/344

Ta strona została przepisana.

niem jego było dojść do posiadania wąsów i faworytów, których się żadną miarą nie mógł doczekać, stąd przyzwyczajenie szukania ich nieustannie ręką pod nosem i na policzkach. Gest ten stał się jego nałogiem, a męczące oczekiwanie wprawiało go w nieustanne przewroty duchowe, w czasie których przechodził z dziwną łatwością od nadziei do rozpaczy.
— Na Jowisza, już są! — wołał, stając przed lustrem, a po chwili zaczynał wątpić, czy w ogóle twarz jego ozdobi się kiedy zarostem. W tym ostatnim wypadku miewał wygląd tak przygnębiony, że widok jego budzić musiał współczucie. Dziś wyglądał całkiem inaczej, gdy wspaniale wystrojony, z szapoklakiem pod pachą, zjawił się w salonie Sofronii Lammie. Miał on własny system prowadzenia rozmowy, krótkiemi, urywanemi zdaniami. Oddając hołd należny temu lapidarnemu wysławianiu i takiemuż wzięciu się, przyjaciele młodego Fledgeby nazywali go uosobionym czarem i nie nazywali go inaczej, w jego nieobecności zwłaszcza. Zasiadłszy więc naprzeciw pani Lammie, Czar rozpoczął z nią rozmowę, zwykłym swym skoncentrowanym stylem.
— Gorąco dziś, pani Sotronio?
— Mniej, niż wczoraj — odparła pani Lammie.
— Możliwe — zgodził się Czar, który nie zwlekał nigdy z odpowiedzią — za to jutro będzie dyabelnie gorąco.
Puściwszy parę jeszcze podobnych fajerwer-