stanowili wprowadzić przemocą na scenę ociągającego się Amora.
Alfred zaczął przekomarzać się żartobliwie ze swą małżonką z powodu koloru jej sukni, który mu się jakoby nie podobał.
— Co mówisz, Alfredzie? — broniła się pani Lammie — suknia, która ma taki delikatny różowy ton? Biorę wreszcie za sędziego pana Fledgeby.
— A ja Georgianę.
— Georgiano, kochanie, proszę cię, nie przechodź do wrogiego mi obozu.
— A pan, panie Fledgeby?
— Ta suknia jest różowa — zaopiniował małomówny młodzieniec.
— A widzisz! — rzekła do męża pani Lammie.
Czar zdobył się wówczas na twierdzenie, że róża jest królową kwiatów.
— Bajeczny pomysł, mój drogi Fledgeby — pochwalił go Alfred.
Wówczas Czar wygłosił jeszcze mniemanie, że gusta bywają rozmaite.
— Och, panie Fledgeby! — zawołała z wyrzutem Sofronia. — Więc pan mnie zdradzasz, zdradzasz moją biedną, różową suknię na korzyść niebieskiej. A ty, Georgiano?
— Georgiana twierdzi, — podchwycił szybko Alfred — że podziwia cię w każdej sukni. To też nie jej to jest wina, że pan Fledgeby przekłada nad wszystko kolor niebieski, który jest jej kolorem.
Georgiana miała dnia tego niebieską suknię.
— Prosta rzecz — pospieszyła dodać Sofro-
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/347
Ta strona została przepisana.