Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/350

Ta strona została przepisana.

częli znów z sobą rozmowę w zastępstwie Georgiany i młodego Fledgeby.
— Drogi Alfredzie! — mówiła Sofronia — pan Fledgeby zrobił mi właśnie uwagę, że prawdziwa miłość obywa się bez sztucznej podniety, jakiej wymagają od niej w teatrze.
— A mnie zwierzyła się właśnie Georgiana, że bohaterka dzisiejszej sztuki nie ma słusznych powodów do uwierzenia w miłość swego partnera.
— Georgiana ma słuszność — odparła na to Sofronia — ale pan Fledgeby jest zupełnie innym typem człowieka, niż ten, ze sceny.
— Być może, drogi skarbie, ale Georgiana prosi mię właśnie...
I tak w dalszym ciągu Georgiana i Fledgeby prowadzili niby z sobą wyczerpującą rozmowę, mimo, że nie puścili pary z ust.
Po skończonem przedstawieniu Fledgeby pożegnał państwa Lammie, wsiadających do powozu, poczem małżonkowie odwieźli pannę Podsnap do jej mieszkania.
Po drodze Sofronia ograniczyła się do wypowiedzenia pod adresem Georgiany paru niewinnych zdań, jak naprzykład:
— Oj! ty filutko, ty filutko! zawróciłaś do reszty głowę temu biednemu Fledgeby.
Wróciwszy do siebie, Sofronia opadła bezsilnie na fotel i patrzyła gniewnie na swego męża i pana, który próbował ulżyć sobie odkorkowaniem flaszki wody selcerskiej, zamierzając przyrządzić napój „whisky soda“. Dokonywał tego aktu z za-