Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/367

Ta strona została przepisana.

na dwór królewski. Bardzo ładne delikatne lalki.
Fledgeby zrozumiał, a spostrzegłszy stojący obok Jenny mały koszyczek, zapytał podejrzliwie:
— Czy i to kupiła u nas?
— Kupiłam i zapłaciłam — odparła Jenny, patrząc mu śmiało w oczy.
Ale on, niezaspokojony tą odpowiedzią, podniósł wieko koszyczka i grzebać zaczął w szmatkach, skrawkach wstążek i materyj.
— Ile zapłaciła za to? — spytał Riaha.
— Dwa szylingi w gotówce — stwierdziła mała robotnica.
— Czy tyle naprawdę? — dodał Fledgeby, zwracając się do Riaha, a gdy otrzymał od niego potwierdzenie, zamknął koszyk, mówiąc:
— Nieźle sprzedane, ale też i miarę dostałaś dobrą, panno, nie wiem, jak imię?
— Powiedz pan miss Wren — poddała mu Jenny.
— A ta panienka, czy także kupuje coś u nas? — spytał jeszcze Fledgeby, patrząc na Lizę.
— Nie, panie — odparła Liza.
Wtedy Jenny przerwała jej i mówić zaczęła z odcieniem egzaltacyi:
— My jesteśmy bardzo wdzięczne, że wolno nam tu przychodzić, tu jest tak miło, tak cicho, tak spokojnie i tyle powietrza.
— Spokój? powietrze? — rzekł Fledgeby, patrząc na okoliczne kominy.
— A przytem tak wysoko, daleko do tych brudnych, ciasnych ulic. Obłoki płyną sobie cichuteńko, nie dbając o to, co się dzieje na ziemi. Tu