Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/374

Ta strona została przepisana.

Eugeniusz przesunął niedbale wzrokiem po twarzy Karola Hexhama i spojrzał następnie na stojącego za nim Bradleya.
— Aten pan czego sobie życzy, Mortimerze? — spytał z najwyższą nonszalancyą.
— Jestem przyjacielem Karola Hexhama i jego nauczycielem, — oznajmił Bradley.
— Panie Wrayburne — zawołał Karol, występując naprzód. — Pan doskonale wiesz, pocośmy tu przyszli.
— Mój dobry panie — rzekł do Bradleya Eugeniusz — jako nauczyciel tego chłopca, powinienbyś pan nauczyć go przyzwoitego zachowania się.
Rzecz godna uwagi, że tak Eugeniusz, jak Bradley, zaczęli zupełnie ignorować Karola, uświadamiając sobie wybornie, że oni to właściwie mają z sobą do czynienia, jako rywale.
— Są okoliczności, panie Wrayburne — mówił Bradley drżącym od gniewu głosem, — w których uczucia mego ucznia mówią głośniej od moich nauk.
— Prawdopodobnie dzieje się to raczej bez względu na okoliczności — odparł Eugeniusz, delektując się wciąż swojem cygarem. — A przytem pan, jak widzę, wymawiasz bardzo płynnie moje nazwisko, podczas, kiedy ja nie znam wcale pańskiego
— Co pana obchodzi moje nazwisko? — wybuchnął gwałtownie Bradley.
— Czy tak? A więc istotnie nie obchodzi mnie ono wcale i będę się starał bez niego obcho-