Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/384

Ta strona została przepisana.

tensyi do tego, który korzysta z jego usług i obwinia go o własną nieudolność. Zdarza się nietylko w prywatnej, ale i w publicznej służbie,
Ileż to razy widziano ludzi wysoko położonych i piastujących odpowiedzialne stanowiska, przechodzących do skrajnej opozycyi z chwilą, gdy wychodziły na jaw ich niedołęstwo i nieudolność. Ludzie tacy zwracają się zwykle z największą zawziętością przeciw tym, którym służyli i nie cofają się przed oszustwem, potwarzą i najbrudniejszą arogancyą, a powtarza się to zarówno w publicznych, jak w prywatnych stosunkach. Otóż Silas Wegg, który, dzięki wyniesieniu go przez pana Boffena, przychodził teraz jako gość do wspaniałego domu, pod którego murami handlował przez lat tyle, przybierał często ton podupadłej wielkości i dawał do zrozumienia, że tak on sam, jak dom (nasz dom, jak go nazywał), zdegradowani zostali niejako przez zmiany, jakie zaszły w ostatnich czasach.
— Ach panie — mawiał on do Boffena, kiwając melancholijnie głową — ten dom, ten pałac rodowy, w którym widziałem tyle razy miss Elżbietę, lorda Jerzego, wuja Parkera i ciotkę Joannę, gdy pomyślę, na co to zeszło, Boże jedyny. — Mówił te rzeczy z tak głębokiem rozżaleniem, że w naiwnem sercu pana Boffena rodziło się przypuszczenie, że wyrządził komuś ciężką krzywdę, kupując wspaniały pałac. Próbował też pocieszać swego lektora, który jednak trwał w swej roli pokrzywdzonego przyjaciela fikcyjnej ciotki Joanny i wuja Parkera. Pozatem wszakże, szanowny Silas Wegg nie zaniedbywał swych interesów, a prze-