Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/405

Ta strona została przepisana.

sko dziesięciu minut ku osłupieniu i olśnieniu sąsiadów. Siedząc już w powozie, Bella otworzyła paczkę i znalazła w niej prześliczną sakiewkę, zawierającą 500 franków w złocie.
— Jak to dobrze! — ucieszyła się — pojadę do Pa i zrobię mu niespodziankę.
Nie znała coprawda miejsca, w którem pracował jej ojciec, nie była nigdy w tych ciemnych, sklepionych biurach. Kazała więc tylko stangretowi jechać na ulicę, gdzie znajdował się kantor Weneeringa i, nakreśliwszy kilka słów na kartce z notatnika, posłała okazałego lokaja z misyą do swego Pa. Ukazanie się tego posła zrobiło w biurze tem większą sensacyę, że lokaj oświadczył na głos, że pewna dama oczekuje na ulicy pana Wilfera.
Skoro Rumty (jak go nazywali koledzy) wyszedł, posłano za nim na zwiady za wspólną zgodą jednego z młodszych pracowników, a ten powrócił wnet z wieścią, że dama, z którą rozmawia Rumty, jest skończoną pięknością, „pierwszy sort“, tak pod względem urody, jak elegancyi i że ekwipaż jej jest poprostu olśniewający. Rumty, który wybiegł z biura, mając pióro za uchem, wciągnięty został niemal przemocą do powozu i na wpół uduszony w uściskach przez córkę.
— Boże jedyny! — mówił — jakaż z ciebie wspaniała lady, moja Bello. A ja, co prawda, myślałem, żeś już o nas całkiem zapomniała, że wyrzekłaś się matki i siostry.
— Byłam u nich przed chwilą Pa.