Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/433

Ta strona została przepisana.

— Dziękuję, nie chcę panu przyczyniać kłopotu. A w którą stronę pan idzie?
— Ku Westminster.
„Ku Mill-Bank“ stwierdziła raz jeszcze miss Peecher i, pomimo pozornego spokoju, odczuła żywy ból, żegnając swego kolegę. Przeczucie jej było aż nadto trafne. Bradley Headstone udawał się rzeczywiście na ulicę Kościelną obok Mill-Bank i szedł do mieszkania modniarki lalek najkrótszą drogą, na jaką pozwalała mu mądrość przodków jego, którzy nakreślili niegdyś plan ulic Londynu. Szedł z głową spuszczoną, pochłonięty jedną jedyną myślą. Była to niejako mania, której uległ od pierwszego spojrzenia, rzuconego na Lizę. Myśl o niej wyrwała mu z duszy wszystkie inne myśli i przywiodła w nim do milczenia wszystko, co nie miało związku z tą piękną dziewczyną. Czuł, że od tej przełomowej chwili stracił władzę nad sobą.
Znane jest powszechnie określenie, mianujące miłość taką uderzeniem piorunu, a piorun zapalił w tym wypadku ogień, tlejący oddawna w sercu tego namiętnego człowieka. A pożar ów, jakby rozniesiony wichurą, ogarnął niszczącym ogniem całe jego jestestwo, tłumiąc w nim wszystkie inne uczucia. Szedł więc pogrążony w myślach, a twarz jego wyrażała mękę wewnętrzną, jaką mu sprawiała ta walka z samym sobą, w której czuł się już z góry pokonany. Widząc się tak bezsilny, doświadczał rodzaju wstydu, zmieszanego z gniewem, a jednocześnie skupiał całą siłę woli, całą inteligencyę swą dla obmyślenia środków zdobycia miłości tej, którą sam tak ukochał.