foot. Ten człowiek, który wciągnął go w matnię, padł sam ofiarą zbrodni. Zamordowali go jego właśni wspólnicy. Tymczasem wypadki rozwijały się automatycznie.
Śmierć Johna Harmon została urzędowo stwierdzona. On jeden mógł zdradzić tajemnicę, dlaczego nie uczynił tego dotąd? Wiedział o tem aż nazbyt dobrze. Spróbuje raz jeszcze zrobić krok jeden, który pouczy go ostatecznie, czy John Harmon ma zmartwychwstać, czy też pozostać winien na zawsze pod zimnym marmurem, którym przywaliła zwłoki jego przyjazna szczodrobliwość państwa Boffenów.
W parę dni potem sekretarz spadkobiercy znalazł się w salonie sam na sam z panną Wilfer.
Opiekunowie jej byli w teatrze, ona zaś, nie czując się całkiem zdrowa, nie chciała im towarzyszyć. Wchodząc do salonu, Rokesmith objął wzrokiem wdzięczną postać Belli. Siedziała, pochylona nad robótką, śliczna, jak zawsze, ponętna nad wszelki wyraz.
— Co panu jest, panie Rokesmith, — spytała, podnosząc oczy — czyś pan chory? — Był w samej rzeczy blady, jak ktoś, coby powstał przed chwilą ze śmiertelnej pościeli.
— Nic mi nie jest, czuję się całkiem dobrze, chciałem właśnie panią zapytać o zdrowie, bo mówiono mi...
— Przemijająca migrena, niema o czem mówić, — przerwała Bella, — a jeśli spytałam o pana zdrowie, to dlatego, że pan jest okropnie blady.
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/457
Ta strona została przepisana.