czytaj... Podał mu list, zaadresowany do pana Alfreda Lammie Esquire.
„Panie!
Zechciej pan przyjąć do wiadomości, że, dziękując panu za uprzejmość, jaką pan i pańska żona okazywaliście naszej córce Georgianie, nie mamy zamiaru nadal z niej korzystać, Pozwól pan powiedzieć sobie, że nie mamy powodu utrzymywać dalszych z sobą stosunków... co wyraziwszy — kreślę się z poważaniem
Fledgeby przeczytał fatalny list, obrócił go w ręku raz i drugi i spojrzał pytająco na przyjaciela.
— Skąd to przyszło?
— Nie mam pojęcia.
— Powiedziano mu zapewne coś złego o tobie! — rzekł kwaśno Fledgeby.
— Albo o tobie, — odparł Alfred.
Czar czuł się usposobiony do buntu i wyrzekłby z pewnością jakieś obrażające słowo, gdyby nie to, że w tej chwili Alfred Lammie dotknął machinalnie swego nosa. Przypomniało mu to zbyt żywo poprzednie zajście i Fledgeby zadrżał o los swego organu powonienia.
— Cóż robić — rzekł Alfred z namysłem, — stało się i nie możemy tego odmienić, zato, skoro się dowiemy, kto nam wypłatał taką sztukę, zanotujemy go sobie w pamięci. Na razie mogę tylko stwierdzić, że rozpoczęliśmy interes, którego nie udało się nam