Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/526

Ta strona została przepisana.

za duża, nie chciałam mieć męża rozumniejszego od siebie; wówczas biedna moja matka, jakby w przeczuciu tego, co miało zajść, klasnęła w dłonie, mówiąc: Już wiem, na czem się to skończy, ty wyjdziesz za mąż za małego mężczyznę. Matka moja przeczuła także, że inteligencya tego człowieka będzie bardzo niska; i cóż powiecie, wszystko to sprawdziło się, co do joty, bo w miesiąc później spotkałam Reginalda Wilfera, a wpół roku potem zostałam jego żoną.
Wszyscy umilkli, a biedny Rumty podrapał się w ucho i spojrzał trochę zawstydzony na biesiadników,
— Musisz być jednak cierpiąca, duszko, — zauważył, chcąc przerwać milczenie.
— Cóż znowu! nigdy nie czułam się zdrowsza.
Położenie Jerzego Simpsona przy całym obiedzie familijnym stawało się coraz trudniejsze. Nie dość na tem, że rozochocona Ma zwracała się do niego coraz częściej, żądając niejako potwierdzenia swych kategorycznych sądów, w dodatku Lawinia, chcąc pokazać siostrze, do jakiego stopnia zawojowała jej dawnego wielbiciela, traktowała go poprostu, jak psa tresowanego. Nic też dziwnego, że nieszczęśliwy młodzieniec nie umiał utrzymać w tych warunkach równowagi umysłu, który i tak nie był jeszcze dostatecznie utwierdzony w podstawach. Nastrój ten utrzymał się do końca wieczora, aż wreszcie nadeszła godzina pożegnania, w której Bella, zamknąwszy swą buzię z do-