Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/527

Ta strona została przepisana.

łeczkami w ramach eleganckiej kapotki, wsunęła rękę pod ramię swego Pa, który miał ją odprowadzić do domu. Znalazłszy się na ulicy, odetchnęli oboje pełną piersią.
— I cóż Pa! rocznica już minęła — rzekła Bella, przyciskając się do ramienia swego Pa i klepiąc go pieszczotliwie po klapie od paltota.
— Tak, tak moje dziecko, znowu rok upłynął, ale powiedz lepiej, co z tobą słychać?
— Coraz gorzej Pa.
— Jakto?
— Staję się z dniem każdym gorszą; powiadam ci, myśląc wciąż o pieniądzach, aż mi się zmarszczki porobiły w okolicach nosa, musiałeś zauważyć. Nie śmiej się Pa, przekonasz się wkrótce sam, co zostanie z twojej ładnej córeczki, wysuszona mumia z oczyma zapadłemi i cerą z pergaminu. No! ale skoro nie chcesz wiedzieć, przejdźmy do zwierzeń, mam ci właśnie powiedzieć cztery sekrety.
— Proszę! aż cztery?
— Zaczniemy od pierwszego, uważaj Pa. Nr. 1-szy. Zgadnij, kto mi się oświadczył. Co? nie domyślasz się. Nasz wspólny przyjaciel, jak mówi Ma.
— Pan Rokesmith?
— Tak, cóż ty na to Pa.
— A ty? moje dziecko.
— Ja odmówiłam naturalnie, — rzekła Bella z trochę sztuczną energią.
— Doprawdy! — zapytał przeciągle Rumty.