w rozmowach kobiecych znaczy: „Pytaj mnie proszę, bo pali mię wprost niecierpliwa chęć wyznania ci wszystkiego”. Sofronia tak też zrozumiała żądanie Belli, pytała więc, aż do skutku.
— Cóż to za oset przyczepił się samowolnie do twej czarownej osóbki?
— Nie mogę powiedzieć.
— Jakiś zuchwalec.
— Nietylko zuchwalec, ale i impertynent.
— Pozwól mi odgadnąć.
— Nie zgadniesz nigdy. Co byś powiedziała, gdyby to był nasz sekretarz?
— Co? ten pustelnik, co krąży u was bez słowa i chodzi tylnemi schodami?
— Nie śledzę jego kroków, — odparła Bella z niejakiem rozdrażnieniem, — ale to wiem na pewno, że tylnymi schodami nigdy nie chodzi. Otóż ten człowiek był o tyle zarozumiały, że mi się oświadczył,
— Oszalał biedak — rzekła z rezygnacyą Sofronia.
— O! przeciwnie — odparła Bella — wcale nie stracił głowy, bronił się owszem bardzo wymownie, ale ja dałam mu oczywiście do zrozumienia, co o tem myślę. Tylko, proszę cię, nie mów nikomu o tej nieprzyjemnej historyi. Państwo Boffenowie nie wiedzą o tem.
— Bądź spokojna moja droga, nie zdradzę cię — odparła Sofronia, składając na jej czole tkliwy pocałunek. Pocałunek judaszowy, bo w gruncie Sofronia gardziła pupilką złoconego śmieciarza, uważając ją za próżną, bezduszną dzie-
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/535
Ta strona została przepisana.