Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/545

Ta strona została przepisana.

już, że znalazłem kupca. No, bywajcie zdrowi, nie potrzebujecie mnie odprowadzać. Znam przecie drogę i mam latarkę.

ROZDZIAŁ V.
Ważne odkrycie.

Po wyjściu pana Boffen, Silas Wegg, dostał jakoby ostrego ataku wściekłości i rzucił się ku drzwiom, wołając:
— Dogońmy go, odbierzmy mu to, co wykopał, musimy to mieć.
— Cóż znowu? — hamował go Wenus, — chcesz go napastować?
— Naturalnie, że chcę, ale ty jesteś tchórzem, boisz się go.
— Boję się twego szału i nie dam ci się ruszyć — odparł Wenus, chwytając w pół ciała Silasa Wegg i obalając go na ziemię.
— Puszczaj mnie! — wołał Wegg, — czy nie słyszałeś, że kazał rozkopać pagórki, wraz z nimi znikną nasze nadzieje. Puść mnie, mówię ci. Jeśli ty nie masz dość odwagi dla bronienia naszych praw, to ja znajdę ją w sobie.
Szamotał się napróżno, bo Wenus postawił na swojem i nie dał mu się ruszyć, aż do chwili, w której łoskot zamykanej bramy zaświadczył o oddaleniu się spadkobiercy. Wtedy dopiero Wenus puścił swego wspólnika, a nawet pomógł mu podnieść się z podłogi. Stali naprzeciw siebie, mierząc