Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/553

Ta strona została przepisana.

Pod tym względem wspólnicy zgodzili się z sobą łatwo. Postanowili zażądać od pana Boffena co najmniej połowy jego dziedzictwa w zamian za zwrot testamentu i zapewnioną dyskrecyę.
Wegg, w którym zachowanie się anatoma wzbudziło chwilowo poważny lęk, postanowił go przejednać i zaczął z nim w tym celu rozmowę o damie jego serca.
— Czy nie zabłysła ci teraz nadzieja, bracie? i jak wogóle stoją rzeczy z twoją miłością?
— Ona nie chce, — odparł Wenus z tkliwem rozżaleniem, przyćmionem gniewną melancholią, — nie chce, jak mówi, być traktowana, jako okaz, z pewnego, specyalnego punktu widzenia, słowem niema o czem mówić.
— Przypominam sobie teraz, że właśnie w dniu, w którym odebrała ci nadzieję, zgodziłeś się wejść ze mną w porozumienie, ale, jak się nazywa ta młoda dama?
— Placencya Riderhood.
— Doprawdy! — zawołał Silas. — Jest w tem imieniu coś, co porusza do głębi. Czy nie sprawiłoby ci to ulgi, gdybyś mi opowiedział, w jakich warunkach ją poznałeś?
— Było to nad rzeką, — odpowiedział anatom, wpatrując się posępnie w dno wypróżnionej filiżanki, — udałem się tam właśnie w poszukiwaniu papugi.
— Nie wiedziałem, — zauważył Wegg, — że można polować na papugi w naszym zimnym klimacie.
— I ja tego nie twierdzę, — odparł Wenus