Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/567

Ta strona została przepisana.

— Panie Rokesmith — rzekła — niech pan rozmawia ze mną po dawnemu, bez tych uroczystych tonów.
— Na honor — odparł żywo sekretarz — stosuję się przecież do woli pani, wystrzegając się w jej obecności, by w niczem pani nie obrazić.
— Przepraszam pana za to, co było — rzekła nagle Bella, podając mu rękę.
— Ależ to ja panią przepraszam — zaprzeczył gorąco sekretarz, który dostrzegł w tej chwili błyszczącą na długich rzęsach łezkę, cenniejszą w jego oczach od najcenniejszych brylantów — i jeśli pani pozwoli...
— Pozwalam, niech pan to sobie zapamięta — odpowiedziała, podkreślając te słowa ślicznym uśmiechem, w którym wzięły udział oba dołeczki na buzi. — Mów pan ze mną o wszystkiem, co się panu podoba.
— Jeżeli tak, to powróćmy do panny Hexham. Musiała pani zauważyć, że jeśli piękność jej wywarła na panią pociągające wrażenie, to i ona nawzajem doświadcza względem pani tych samych czuć.
— Nie zauważyłem tego wcale i sądzę, że panna Hexham ma trochę lepszy gust, bo...
Tu Bella urwała, zarumieniła się, bo sekretarz zalotne wywoływanie komplimentów.
zaprzeczył jej żywo, nie pozwalając na to nieco
— Gdyby pani zechciała z nią pomówić, udałoby się to pani z pewnością lepiej, niż mnie. Państwo Boffen otrzymali, jak pani wie, od niej list, w którym prosi o nie zdradzenie przed nikim miej-