Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/592

Ta strona została przepisana.

— W takim razie cóż to za myśl dzika spacerować tak noc całą.
— Nie mogę zapomnieć.
— O czem?
— Ta twarz, widzę ją wciąż przed sobą.
— Rzecz dziwna, ja łatwo o niej zapomniałem — odparł Eugeniusz, przewracając się na drugi bok.

ROZDZIAŁ IX.
W mroku.

Nietylko Mortimer czuwał tej nocy. Sen odleciał również Bradleya i wierną mu zawsze miss Peecher. Biedna miss czuwała zawsze aż do powrotłu Bradleya, przeczuwając burzę, szalejącą w sercu tego, którego kochała. Nie zdawała sobie tylko sprawy z rozmiarów tej burzy, bo przekraczałoby to o wiele zdolność rozumowania, mieszczącą się w jej małej, porządnie umeblowanej główce, w której nie istniały żadne ciemne i zawiłe zakamarki. Nie przeczuwała, że władca jej serca dąży prostą drogą do zbrodni i że czyni to zresztą z całkowitą świadomością. Gdyby wielcy zbrodniarze mówili prawdę, czego nie robią dlatego właśnie, że są wielkimi zbrodniarzami, bardzo niewielu z nich mogłoby mówić o wysiłkach, jakich nie szczędzili, celem uniknięcia pokusy. Większość przeciwnie robi wszystko, co jest w ich mocy, nie aby oddalić, lecz by zbliżyć się do krwawego brzegu,