drwi sobie z was, naśmiewa się, wynosi się nad was. Oni obaj są tacy. Wyśmieją się z waszej supliki, spisanej w tym liście i zapalą sobie nią papierosy.
— Co to, to nie, — zaprzeczył gniewnie Riderhood.
— To nie ulega najmniejszej wątpliwości, ale spytam was jeszcze, czy nie znaliście Gaffera Hexham i czy nie wiecie, gdzie jest teraz jego córka?
Riderhood nie miał o tem najmniejszego pojęcia, mimo, że znał dobrze Lizę.
— A jego czy znacie? — spytał nagle Bradley.
— Jego? to niby kogo? — odparł Riderhood, zdejmując kapelusz i skrobiąc się w głowę.
— No! tamtego drugiego adwokata, czy tak ci jest miło powtarzać jego przeklęte imię, że się o nie dopytujesz?
— A! to już niby wiem — rzekł Riderhood, który istotnie zaczynał wiedzieć coraz więcej. Dość było przecie spojrzeć na nienawistny wyraz, jaki przybierała twarz Bradleya ilekroć była mowa o jego rywalu.
— Czy widziałeś... ich kiedy razem? — spytał Bradley drżącemi usty.
Rog Riderhood miał już teraz w ręku całą nić przewodnią tej historyi.
— Widziałem, rozumie się, on był u niej w dniu, gdy znaleziono w rzece zwłoki jej ojca, i...
— I co? — spytał z zapartym tchem Bradley. — Czy postępował z nią bezczelnie, impertynencko, jak z innymi?
— O! to znowu nie. Bardzo był z nią przy-
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/599
Ta strona została przepisana.