Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/612

Ta strona została przepisana.

u niego strzępki, a potrzebuję ich za dwa szylingi, Może pan będzie łaskaw mi je dać.
— Ja? Skądże znów. Czy pani myśli, że jestem członkiem tej spółki Pubsey et comp. Skąd pani przyszło do głowy takie przypuszczenie?
— To wcale nie przypuszczenie, lecz pewność, — odrzekła zuchwale Jenny. — Przecież pan tu jesteś gospodarzem, a Riah mówił to nam w pańskiej obecności, czemu pan bynajmniej nie zaprzeczyłeś.
— Cha! cha! — zaśmiał się Fledgeby. — To było kłamstwo. Ten stary żyd to szachraj i oszust pierwszej wody. Zaprosił mnie do siebie na górę, mówiąc: „Chodź pan a pokażę panu ładną dziewczynę, tylko trzeba udawać, że jesteś właścicielem tego domu“. Zgodziłem się i muszę przyznać, że ten hultaj dotrzymał słowa, pokazując mi tę młodą osobę. Po co jednak odegrał tę komedyę, nie wiem; zapewne z amatorstwa do kłamstwa.
Jenny zmieszała się. Żyła ona dotąd w wielkiej przyjaźni z Riahem i miała go za starego poczciwego izraelitę. Fledgeby natomiast był mocno zadowolony ze swego dyplomatycznego wybiegu, którym zemścił się jednym zamachem na Jenny za jej przenikliwość i na swoim żydzie za ukrywanie przed nim adresu Lizy.
— Tak, tak, — dodał — ten żyd ma szkaradną reputacyę, której jak się zdaje, nikomu nie ukradł. Przyszedłem też, aby wycofać od niego pewną sumkę, którą odemnie wyłudził.
Jenny siedziała przygnębiona. Opuściła ją zwykła rezolutność; ktoś zadzwonił tymczasem raz