prawdziwy dżentlmen miałbyś pan sobie za uchybienie mówić ze mną o swym interesie.
— Nie, panie, to nie to, umiem przecie odróżnić prawdziwą dumę od fałszywej.
— Dla mnie to zbyt subtelna różnica — zauważył Fledgeby. — Wiem zresztą, że inteligencya moja nie przydałaby się panu na nic w salonie, ale tu nie salon, a Riah nie jest wcale człowiekiem salonów.
— Z pewnością — bąknął Twemlow.
Koniec końców wszakże, ulegając prośbom dobrego młodzieńca, pan Twemlow opowiedział mu swoją historyę.
Oto zdarzyło mu się raz w życiu podpisać weksel przyjacielowi, który umarł wkrótce potem, poczem nastąpił fakt bardzo zwyczajny, ale całkiem niezrozumiały dla człowieka, który nie miał nigdy do czynienia z wekslami, oto kazano mu spłacać pieniądze, z których nigdy nie korzystał. Zdecydował się na to i wypłacał raty, oszczędzając je ze skromnych swych dochodów. Szło to jako tako, gdy naraz w życiu jego ukazał się niespodzianie Riah i zażądał nagle zwrotu całego kapitału.
Fledgeby wysłuchał tego opowiadania bez zdziwienia, jak przystało młodzieńcowi, który jest aż nadto zaznajomiony z tego rodzaju zawiłościami.
— Sprawa jest poważna — rzekł w końcu — i radziłbym panu zapłacić.
— A jeżeli nie mam skąd?
— W takim razie przygotować się pan musisz na...
— Na co? — spytał z lękiem mały dżentlmen.
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/616
Ta strona została przepisana.