Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/620

Ta strona została przepisana.

błagana, a ja tu nic nie poradzę. To też radzę, niech pan ich zaspokoi koniecznie...
Ostatnie słowa wymówił Riah z przyciskiem, a biedny pan Twemlow pożegnał go ukłonem i wyszedł, głęboko przygnębiony. Cała ta scena sprawiła Fledgebyemu niewymowną przyjemność. To też po wyjściu pana Twemlow, obrócił się do okna i chichotał z cicha z czołem opartem o szybę. Za to Jenny Wren, która była świadkiem tego zajścia, czuła się oburzona do najwyższego stopnia. Czar, dostrzegłszy ją, zwrócił na nią uwagę Riaha.
— Wszakże ona czeka tu ciebie oddawna. Okaż się też choć raz w życiu szczodrobliwy i nie żałuj jej tych waszych szmatek.
Patrzył na żyda, wypełniającego kolorowymi gałgankami koszyczek modniarki lalek. Jenny żyła dotąd na bardzo przyjacielskiej stopie ze starym Riah, nazywając go czarodziejem z bajki, a siebie kopciuszkiem.
Tym razem jednak, skoro żyd zbliżył się do niej z przyjaznym uśmiechem, mała robotnica pogroziła mu swym długim szczupłym paluszkiem, jakby go chciała przekłuć.
— Nie nazywaj mnie już kopciuszkiem, niegodziwy człowieku, nie jesteś już czarodziejem z bajki, lecz wilkiem szkaradnym, żarłocznym wilkiem. Znam cię już teraz, i jeżeli Liza zostanie kiedy zdradzona, będę wiedziała, komu to ma zawdzięczać.
W tym samym czasie Sofronia Lammie, nie przeczuwając jeszcze wiszącej nad jej domem katastrofy, czatowała na pana Boffen, przejeżdżając