Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/621

Ta strona została przepisana.

się eleganckim koczykiem w ulicach, gdzie spodziewała się go spotkać.
Udało się to jej w istocie, kazała więc woźnicy zatrzymać konie i pozdrowiła pana spadkobiercę, który, stanąwszy przy drzwiczkach powozu, wyraził mniemanie, że pani Lammie czuje się zapewne zdrowa.
— Och nie! drogi panie, nie czuję się wcale dobrze i czekam tu na pana umyślnie. Czy mógłby pan poświęcić mi parę chwil?
— Z pewnością nowy atak na moją kieszeń — pomyślał sławny śmieciarz.
— Wsiądź pan do mego powozu — zaprosiła go pani Lammie. — Długo wahałam się, ale Alfred powiedział mi stanowczo, że obowiązkiem moim jest otworzyć panu oczy. Żałuję, żem się go wcześniej nie poradziła, uniknęłabym wielu przykrości.
— Niema wątpliwości, że to będzie szturm do mego worka — stwierdził raz jeszcze pan Boffen.
— Czy nie zechce mi pan towarzyszyć, drogi panie?
— Ależ owszem, bardzo chętnie — zgodził się wreszcie spadkobierca, sadowiąc się obok niej na tylnem siedzeniu.
— Jedź powoli! — rozkazała woźnicy pani Lammie — a my tymczasem pogawędzimy z sobą otwarcie. Robię to na wyraźne życzenie mego męża: „Nie wracaj do domu — mówił mi — bez rozmówienia się z panem Boffen“.
— Będzie to szturm nielada, ale czego ona właściwie chce odemnie — zastanawiał się spadkobierca.